Rozdział 3
Gdy przyszedł Benjamin - mój trener - zaczęliśmy ciężką pracę. Po wyczerpującym treningu skupiającym się na taktyce, poszliśmy na obiad. Następnie, odczekawszy odpowiednią ilość czasu, rozpoczęłam trening siłowy i ogólnorozwojowy. W podobnie monotonny sposób spędzałam każdy swój dzień, bez wyjątku. Jednak nie wzbudza wątpliwości to, że każda minuta spędzona na trenowaniu, zbliży mnie do osiągnięcia celu. Obecnie jestem sklasyfikowana na siedemdziesiątym ósmym miejscu w rankingu światowym i czwarta w rankingu krajowym. Przede mną znajdują się takie legendy tenisa jak Serena i Venus Williams.
- Widzimy się jutro ? - zapytał Caleb, gdy wychodziliśmy z ośrodka. Spokojnym krokiem kierowaliśmy się w stronę parkingu.
- Trudno, żebyśmy mieli się nie zobaczyć - odparłam z lekką kpiną. Nie spodziewałam się, żeby coś zmieniło mój plan na jutrzejszy dzień.
- No racja - przyznał lekko zażenowany. Jego słowa chwilę jeszcze wisiały w powietrzu. Podrapał się po karku i chrząknął. W swoim zakłopotaniu wyglądał jeszcze bardziej męsko niż zwykle.
- Widziałeś mojego ojca? - zapytałam przerywając ciszę. Wyciągnałam szyję i stanęłam na palcach, rozglądając się dookoła.
- Zdaje się, że musiał gdzieś pilnie jechać.
Zorientowałam się, że nie miałam jak wrócić do domu.
- Odwiozę Cię! - zdeklarował sie Caleb, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Jego twarz natychmiast się rozpromieniła, a oczy zdrowo rozbłysły. - Nie ma problemu. I tak mam po drodze - skwitował, ponownie wyprzedzając moje myśli.
Zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową.
Jego szczery uśmiech nie akceptował mojej odmowy. Zdjął z mojego ramienia torbę i zarzucił sobie na mocne plecy, po czym pokierował się w stronę czarnego Jaguara f-type. Podążyłam za nim. Szarmancko otworzył mi drzwi pasażera, a sam zajął się naszymi torbami.
- Dziękuję - zaczęłam nieśmiało, gdy ruszyliśmy - nie wiem jak mam ci się odwzięczyć.
- A ja wiem - odrzekł pewnym siebie tonem. Zerknął na mnie, a po jego twarzy przemknął tajemniczy półuśmiech. Nic nie powiedział.
Pytająco spojrzałam na kierowcę. Skupiony wzrok wlepił w drogę a zgrabne dłonie zacisnął na skórzanej kierownicy.
- Kiedyś się odwdzięczysz, spokojnie - odezwał się w końcu.
- Na przykład ?
- Zobaczymy - powiedziawszy to, odwrócił głowę w moją stronę i puścił mi swoje perskie oko. - Gotowa na rozpoczęcie nowego sezonu ? - zmienił temat.
Przez całą drogę rozmowa toczyła się dosyć luźno i niezobowiązująco. Jak zawsze. Gdy zajechaliśmy, Caleb odprowadził mnie do drzwi, a ja jeszcze raz mu podziękowałam i się pożegnałam. Zawsze był uprzejmy i sympatyczny, a do tego nie brakowało mu manier.
-------------------------------------
Jak się podoba ? :) Jakieś uwagi ?