och.
ten wyjazd naprawdę wiele dla mnie znaczył. nie będę pisać, że zrozumiałam tysiące rzeczy albo, że czegoś się nauczyłam. bzdura bzdura bzdura. Wisła wcale nie pokazała mi, że mam szanować to, co mam, bo w każdej chwili mogę to stracić. bo życie jest jak bańka mydlana, życie to jedno wielkie marzenie. marzenia i bajki rozmywają się nie pozostawiając nic, a przeciez nie o to mi chodzi. z resztą sama nie wiem. wyjazd na narty utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak są ludzie tak samo dziwni jak ja, z podobnymi problemami. że nie ma nikogo, kto żyje w świecie idealnym, bez trosk i zmartwień. a to mi daje nadzieję.
w każdym razie. dziękuję.
;* <33