Czesc!
Na poczatku przepraszam, ze sie pogubilam w tym wszystkim, ze widzac, ze jest zle nie staralam sie naprawic czegokolwiek. Poddalismy sie, oboje zrezygnowalismy z siebie. I teraz nie ma nas, jestes Ty i jestem ja.. Chce do Ciebie zadzwonic, napisac, ale nie moge.. Myslalam, ze wspolnie pokonamy wszystko, ze damy rade. Patrze na Twoje zdjęcia i sie usmiecham, bo widze Ciebie.. kogos, kto sprawial, ze bylam szczesliwa, kto kochal mnie tak bardzo, ze gdy wyjechal na studia napisal mi wiadomość i obiecal troszczyc sie kazdego dnia.. Nie pisze Ci tego zeby wzbudzic w Tobie poczucie winy, bo ona lezy po mojej stronie. Pisze, bo chce Ci podziekowac ze sie poznalismy. Wszystko zatrzymam na zawsze w pamieci. Wiedzialam, ze mnie kochasz, starales sie o mnie, traktowales jak swoja ksiezniczke, a Ty byles moim ksieciem wiesz ? Tylko raz w zyciu czlowiek naprawde kocha i wie, ze ta osoba jest ta osoba, miloscia na cale zycie. Nie zapomne Cie - tego jestem pewna tak jak nigdy niczego. Nauczyles mnie jak troszczyc sie o druga osobe, jak kochac siebie wzajemnie.. spedzales ze mna dnie, miesiace.. Przyzwyczailam sie do Ciebie i Twojej obecnosci w moim zyciu, a od jakiegos czasu jest pustka. Jeden wielki emocjonalny dolek. Co sie z nami stalo? Dlaczego? Nie potrafie sobie na to odpowiedziec.. Popelnilam blad, stracilam Cie, ale nie zaluje ani jednej chwili i gdybym tylko mogla cofnac czas, chcialabym przezyc to jeszcze raz.. I docenic to, co mialam. Nie stracic. Bo wiem, ze to glownie moja wina..
Nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze Cie zobacze, uslysze Twoj glos, poczuje cieplo.. Ze wspomnien Cie nie wymarze, a w snach nie dam Ci odejsc. Byles wspaniala osoba.. kochales mnie, dbales o mnie, teskniles za mna.. Dales mi setki wspomnien, dziekuje. Przepraszam, ze sprawilam Ci przykrosc. Ze bylam okropna w sytuacjach, gdzie moglam byc inna. A najbardziej przepraszam za to, ze zlamalam Ci serce, ze zawiodles sie na osobie, w ktora wkladales serce, nadzieje i przyszlosc. Kocham Cie, ale nie umiem zatrzymac Cie przy sobie...