Jako, że jednym z moich noworocznych postanowień jest z walka z lenistwem (własnym, oczywiście ^^) to zmusiłam się jakoś do napisania tej notki. Nie żebym strasznie tego nie lubiła, wręcz przeciwnie bardzo tęsknie do czasów, kiedy regularnie siadałam przed komputerem, aby zdać relacje z bieżących wydarzeń i podzielić się refleksjami. A było o czym pisać! Ech.. do dzisiaj zachowałam nawyk zapisywania co fajniejszych dialogów na ostatniej stronie zeszytów, ale te nowsze nawet nie mogą się równać z tymi biskupiackimi.
Pretekstów do napisania nowej notatki (co prawda na tym serwisie mówi się raczej o dodawaniu fotek, lecz w moich postach przeważnie skupiałam się na treści. Wiem, wiem, mnie też denerwuje słowo notka, ale na nic mądrzejszego mnie nie stać) miałam co najmniej trzy:
Po pierwsze, 22 grudnia udało mi się wpaść na dłuższy moment do Biskupiaka.
Po drugie, jako że jest 2 stycznia i dopiero co zakończył się rok 2009 czuję się w obowiązku do krótkiego subiektywnego podsumowania
Po trzecie, jakoś mnie ten tytuł ostatniej notki irytuje, jest taki zbyt wakacyjny ;)
Chciałabym teraz rozwinąć punkt pierwszy i drugi, zaczynając od najwcześniejszego: Otóż, bardzo się cieszę, że mogłam się z Wami znowu zobaczyć, kochani! Kiedy rok temu Maciek jako głowa rodziny składał nam wszystkim życzenia i pocieszał, że do końca trzeciej klasy zostało jeszcze pół roku, myślałam, że będzie to moje ostatnia Wigilia w tych murach. Na szczęście okazało się, że byłam w błędzie i także teraz mogłam się z Wami połamać opłatkiem i złożyć życzenia (z mojej strony jak zwykle nudne, banalne i nieoddające tego jak Was wszystkich podziwiam za to jacy jesteście, powinnam sobie chyba kupić jakiś przewodnik "Składanie życzeń dla żółtodziobów" czy coś w tym stylu ) . Po raz kolejny usłyszałam wiele miłych słów, na które, co prawda, nie zasłużyłam, ale które zdecydowanie mobilizują mnie do dalszej pracy nad sobą. A w ogóle to czułam się jakbym dalej była częścią tej szkoły i nigdy jej nie opuszczała, chociaż trudno nie zauważyć, że niektóre rzeczy się pozmieniały.
Jeśli chodzi o podsumowanie to będzie ono krótkie i treściwe:
Rok 2009 nie był zwyczajnym rokiem już chodźmy dlatego, że oznaczał koniec naszej gimnazjalnej edukacji i wkroczenie w nowy etap życia (heh, zawiało patosem..). Dla niektórych z Nas oznaczał także pożegnanie się z Biskupiakiem. Lecz nie chodzi tu oczywiście o sam budynek, lecz przede wszystkim o przyjazne życzliwe twarze i tą niesamowitą atmosferę, która tu panuje. Tego wszystkiego będzie mi już na zawsze brakować. Ale co tu dużo mówić: Wszystko co dobre, szybko się kończy. Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim za te trzy lata wspólnego zmagania się z przeciwnościami losu, wzajemnego wsparcia i wygłupów na lekcjach. Co ja tu się będę produkować, Dżastinka i tak zrobiła to dużo lepiej.
No cóż, może ciężko to nazwać podsumowaniem jako, że odnosi się tylko do jednego aspektu, ale co tam. Krótko i treściwie też raczej nie było- trudno.
Chciałam tradycyjnie zakończyć jakimiś śmiesznymi dialogami, a tu masz ci los, nie ma. Smutno. I wiecie czego dowiedziałam się w święta od mojej siedmioletniej stryjecznej siostrzyczki? "Święty Mikołaj nie istnieje. To rodzice przynoszą prezenty. Tak, to prawda." (wypowiedziane najpoważniejszym tonem na świecie)
PS Pozdrawiam serdecznie i bardzo ciepło klasę 4gc! oraz innych, którzy być może czytają mojego bloga. Wszystkim życzę sukcesów i spełnienia marzeń w 2010r
PS2 The photo taken on the 2nd of January 2005 (a dokłaniej o 19:36). Heh, 5 lat temu. Wtedy jeszcze nawet nie wiedziałam, że będę sie uczyć w tym budynku z "fioletowym dachem".
PS3 Ani jednej emotki - pani W. byłaby by ze mnie dumna ^^ (no cóż, pomijam fakt, że powyższy tekst pełen jest powtórzeń, kolokwializmów, jak również zapewne błedów składniowych, ortograficznych, interpunkcyjnych i frazeologicznych :P)