photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 MAJA 2009

na razie pod górkę...

Chociaż w przypadku niektórych zdjęć zdarza mi się korzystać z komputerowej korekty to aby uzyskać tę czerwień posłużyłam się tylko i wyłącznie możliwościami aparatu (wystarczyło tylko zwiększyć prędkość migawki i wartość przysłony). Uważam to za swój mały fotograficzny sukces i jestem z niego dumna. Zdjęcie jedno z serii, starej, bo jeszcze z początku kwietnia. Musicie mi wybaczyć ten wstęp, ale jakoś mnie tak ostatnio naszło do pisania. Treść wyprodukowanych przeze mnie dzisiaj na forach postów zajęłaby chyba kilka stron A4 :) Z przerażeniem stwierdziłam, że już sporo wody upłynęło od momentu napisania mojej ostatniej notki, a tu czasu zostało nam coraz mniej (do wakacji, ale - co tu się oszukiwać - do końca tego ziemskiego padołu również) ;) Z tej okazji postaram się trochę zwiększyć częstotliwość postów. No, ale my tu gadu gadu, a pod okienkiem edytora liczby ubywa (Pozostało: 81%, 80%, 79%...). Nie rozpisując się więc już wspomnę tylko o sprawach wartych wzmianki. Pierwszą z nich jest wizyta "Chinek", jak nazywaliśmy naszych zagranicznych gości (jedna dziewczyna faktycznie pochodziła z Chin, dwie z Ukrainy i jeszcze jedna z Kazachstanu). Muszę przyznać, że było to dla mnie bardzo budujące doświadczenie, a to z dwóch powodów: zostałam dodatkowo zmotywowana do nauki języków obcych i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jednak jestem w przynajmniej 90% w stanie zrozumieć to, o czym nam mówiono po angielsku (nawet pomimo nieangielskiego akcentu z tymi wszystkimi "senkju" czy "sinking" (zamiast thinking)). Przeglądając specjalnie przeznaczone na tego typu notatki miejsce w zeszycie od polskiego natknęłam sie na zapisany taki oto dialog, pozostający w ścisłym związku z tym, o czym właśnie mowa: U: Ukraincy nas chyba już nie lubią. N: No bo ktoś... Olszewski! Tak, tak, nie mylicie się, chodzi tu o naszego bezwstydnego kolegę, który zadał naszym czcigodnym gościom pytanie o postęp prac na EURO 2012 :D Drugą rzeczą, którą miałam namyśli pisząc o "sprawach wartych wzmianki" (no tak: rzecz i sprawa - w tym momencie niweczę wysiłki Dżastinki, która próbuje ratować "chonor wspułczesnej młodzierzy" i nie dopuścić do wymarcia "bogastwa jenzykowego" - wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać ^^) to taka, że pewnego dnia przychodzimy na polski, a tu pani W. z ręką temblaku. Nasz niepokój szybko jednak został rozwiany, gdyż okazało się, że prawa ręka naszej polonistki jest sprawna i dalej może sprawdzać kartkówki oraz wpisywać uwagi :D. Przy okazji przypomniałam sobie, że pominęłam kwestię urodzin pani W. Tym razem wykazaliśmy się niesamowitą wprost inwencją, kreatywnością, odkrywczością, inicjatywą, sprytem oraz innowatorstwem (to za tę sprawę i rzecz ;)) i zamiast tradycyjnego już kubusia i drożdzówki sprawiliśmy pani W. piękną pamiątkę - ramkę z naszym klasowym zdjęciem z niektórymi tekstami po bokach. Żeby o nas pamiętała (chociaż myśle, że i bez tego nie dałoby sie o nas zapomnieć). Pani W. łezka się w oku zakręciła... A skoro jesteśmy przy polskim: [rzecz ma miejsce chyba podczas poprawy sprawdzianu, pani W. jest oczywiście jak zwykle załamana z powodu naszej niezgłębionej wiedzy i niespotykanej umiejętności myślenia] N: Przecież to było wiele razy. K:.... N: Tosiu, zrób mądrą minę. U: Tak, tak było. na angielskim-godzinie wychowawczej: N: Bardzo ładnie wyglądała świetlica w tamtym roku, kiedy dekoracją byli sami uczniowie. U: Powiesili się? na religii: N: Dla mnie sprawdzenie takiej kartkówki to tylko pół godziny. U: Jednej? podczas omawiania sakramentu małżeństwa N: Zrodzenie [dzieci] jest względnie łatwe. U1: Może dla księdza! U2: Skąd ksiądz to wie? N: Z filmów :) I wiecie co? Teksty z historii postanowiłam zostawić na deser, a konkretnie na kolejną notkę, która ukaże się, mam nadzieje, już niedługo. A teraz, ponieważ zostało mi jeszcze 19% miejsca, to żeby go nie marnować podzielę się z wami jeszcze jednym moim spostrzeżeniem: chemia na prawdę się przydaje. Dzięki chemii nauczyłam się przyżądzać kisiele domowej roboty . Udało mi się opracować formułę na idealny kolor i konsystencję (nad smakiem jeszcze pracuje :P), więc jakby ktoś chciał to mogę podać :) A pozostając jeszcze na chwilę przy chemii: - wiecie jak kupić glukozę? - Normalnie! Wchodzisz do sklepu i mówisz: "Poproszę 3 mole C6H1206!"

Komentarze

~aska no w końcu :) wiecie co? jak czytam notki na Twoim fotoblogu, Wiki i na fbl Dżastinki to robi mi sie nieprzyjemnie smutno :( bede tęsknić! :((( czekamy na nastepna notkę! :)
29/05/2009 22:01:29
~kiwi007 ładne zdjęcie...
najbardziej podoba mi się tekst z tym powieszeniem xD xD
27/05/2009 19:20:06
~Doma git majonez.:)
27/05/2009 13:48:49