Słit focia z perspektywy robienia loda. To było we wrześniu. Było cieplutko i starczała mi tylko koszula. A teraz co? Znowu śnieg. Już miałam nadzieję, że wiosna nadchodzi, a tu dupa.
Weekend nawet udany. W piątek dzięki Golcowi zadzwoniłam do Kini, która przypomniała mi o spotkaniu do bierzmowania, na które na szczęście poszłam i okazało się że Rodrigez dopuścił mnie do tego wielce wspaniałego rytuału, heh. A potem budka. Bylo tam przyjemnie. <3 Cyp, pamiętaj że musimy się tam udac z czymś kiedyś. :>
W sobiotę poszłam z kochanymi pojebami z klasy do warki, ale z racji że Kokos zjebał sprawę nie mogliśmy kupic piwa. Poszliśmy więc do Tesco, gdzie Radziu zakupił ruskiego i obaliliśmy go chyba w 10 osób pod ratuszem. Tylko szybko się rozeszliśmy do domów, bo strasznie pizgało. Ale i tak było uroczo. :D
Dzisiaj w szkole zjebany dzień - 9 z WOSu, angola i jeszcze z geo nam dojebała. Mam nadzieję że nie będzie tak źle.
I jeszcze jutro poprawa z biologii. powinnam się uczyc w tym momencie ale oczywiście coś mi nie wychodzi.
Idę oglądac Plotkarę.
"Nie poddaj się
Bierz życie jakim jest
I pomyśl że
Na drugie nie masz szans"