Oto bardzo słodkie zdjęcie z moim jebniętym filozofem.
Dziwnie mi. Mam dosyc.
Wróccie mi ten czas, kiedy wszyscy byli tak pozytywnie pierdolnięci, nikt nie udawał poważnych i dorosłych ludzi, dopiero się poznawaliśmy, nie było żadnych bylych, po prostu było tak luzacko.
Duszę się. Wiecznie jakieś spięcia. Niedomówienia. Nieporozumienia. Rozgłaszanie plotek. Chamstwo. Wredota. Obłuda. Brak zaufania.
Tak właściwie napisałabym rano. Ale zaczynam wyzbywac się wielu emocji. Dochodzę do wniosku, że pora cieszyc się tym co mam. Niczego nie rozpamiętywac. Niczego nie żałowac.
I jednak nie żałuję że zostałam w tym mieście.
Mam nowy plan. Raczej mamy. Plan przeżycia. Plan zmian. Braku nudy. Uda się.
jak minął dzień?
nie pytam, i tak widzimy sie rzadko
to już chyba rok
odkąd na ciebie nie patrzę
raczej nie podajemy sobie rąk
raczej nie pokazujemy palcem
raczej mało obchodzimy sie nawzajem
my dzieci dekadentów
córki synowie rozpusty
alkohol mamy od zawsze we krwi
rozum genetycznie struty
raczej nie życzymy nikomu źle
raczej nikomu dobrze
raczej siedzimy na dachach
bawimy się w powietrze
nostress- myślę tylko o sobie
podróże z i pod prąd
niekończące się nigdy
taka nasza mała więź
ziarno nienawiści
raczej nigdy nie będzie lepiej
taj jak nigdy nie było źle
raczej już zostanie
tak jak jest
wokół szemrzą polityczne wszy
wokół rozprzestrzenia się gaz
pani z ekranu straszy palcem
jak to mało obchodzi nas
raczej nigdy nie będziemy tym
kim raczej chcielibyśmy być
raczej siedzimy na dachach
bawimy się powietrzem
nostress- myślę tylko o sobie
Dziękuję za uwagę, dobranoc.