Wciąż rozpaczliwie szukam cząstek, które przeniosły mnie w czasie. W przeszłość.
Chcę czuć te zapachy, przeżywać te zachwyty, czytać te słowa, słyszeć te dźwięki muzyki.
Ta ostatnia wiosna miała w sobie jakąś magię. Zapach deszczu był tak intensywny, że czułam go w ustach. Chodniki były tak miękkie, że idąc gładko się w nich zatapiałam. Wiatr miał jakby inną barwę. Woda miała śmietankowy smak. Drzewa wciąż coś szeptały.
Gwiazdy po prostu były. Nie chowały się za gęstymi ciężkimi chmurami.
Ja byłam inna, inaczej myślałam, przeżywałam. Jakby bliżej świata. Jakbym trzymała go w dłoni.
A teraz co raz częściej mi się z nich wyślizguje..
Weekend niepozorny. A jednak coś w nim było.
Wieś.
Byłam sama. Mogłam wsłuchiwać się w siebie, w ciszę.
Czytałam dużo. Na spokojnie.
Co jakiś czas słyszałam przejeżdżające pociągi, w końcu niedaleko tory..
Czułam zapachy przypominające mi o wakacjach które tu kiedyś spędzałam.
I wróciłam. Głośnym pociągiem. Zanurzona w książce..
nasze chwile. nasze dni. nasze godziny. nasze pięciogodzinne sekundy. i tygodniowe setne sekunty.
mój świat, twój świat, nasz świat.
musimy go rozbudować, stworzyć mu przestrzeń. Musimy gdzieś pojechać.
pojedziemy. .