I znów budzę się w nocy, kolejna nieprzespana noc. Znów starsza pani chodzi i budzi mnie po to abym spojrzała przez okno na księżyc, którego tej nocy nie było widać na niebie. Znów pragnie mi coś przekazać, lecz ja tego nie rozumiem. Chłopczyk nie jest już taki straszny, da się przezwyczaić do jego słów i gorliwego krzyczenia 'ratunku'. Przywykłam. Nawet już potrafię z nim pogadać, może nie jest to długa, interesująca i filozoficzna rozmowa na temat życia. Bardziej tyczy się zabawek, misia i samochodzika. Te rzeczy zawsze leżą u niego na półeczce kołó łóżka. Oddałam mu szafkę, niech ma co potrzebuje. Budzi mnie ktoś rano, pierwsze skojarzenie to pani Asia, które pewnie chce zmierzyć mi gorączkę przy okazji przepraszając za zerwanie ze snu. Ale nie, to nie pani Asia, to moja najdroższa mama, której nie widziałam kilka dni. Pewnie nie miała czasu się ze mną zobaczyć, obowiązki w domu. Może nareszcie doceniła, że ma jedyną córeczkę na świecie, która odczuwa pustkę po rostaniu z tatą. Pragnęłabym teraz go zobaczyć, spojrzeć i przytulić, ale wiem że to nie możliwe. Wyjechał, zostawił nas same, a w domu problemy. Powiecie, najlepiej w domu, ale ja myślę odwrotnie. Wolałabym spędzić w tym szpitalu jeszcze troche czasu, nawet troche dłużej, chociaż do końca miesiąca. Boję się znów wrócić do domu. Boję się, a dlaczego? Sprawy rodzinne. Spojrzałam na oczy mamy i zobaczyłam w nich szczere łzy, których nie umiała powstrzymać. Powiedziała :" Moje kochana córciu, jak dobrze Cię widzieć". Oczywiście pomyślicie "jaka kochająca mama". Znalibyście prawdę, ogarnął by was strach co ja przechodzę w domu. Lecz gdy zobaczyłam w drzwiach kolejną osobę, nie iwerzyłam własnym oczom, myślałam że znów śnię. Ale nie to nie była fikcja. Tak, to była ona. To była jedna z najwspanialszych osób na tej ziemii - moja najmilsza matka chrzestna, u której często bywam jak mama przekroczy pewną granicę. Nie wierzyłam, podbiegła, uścisnęła, pocałowała w policzek. Przyniosła nawet troche łakoci, ale mogę je zjeść dopiero jutro, po usunięciu kamienia na nerkach. Tak, tego pragnęłam. Teraz, gdy ciocia, mama, pani Asia i strasza pani, która pojechała na operacje, ich nie ma. Znów zostałam sama z chłopczykiem. Ale do mnie na salę położyli jeszcze jedną osobę, Marysię. Przyjechała z małej wioski obok mojego rodzinnego miasta. Tak, już mi lepiej i wiem, że cięzko będzie mi się rozstać z tymi osobami w tym szpitalu. Pewnie teraz jest tak, że po co ja to wszytsko piszę ? Ale tu nie mam komu się wysłowić, nie mam komu powiedzieć co czuję. Dziewczyny nie mogą mnie odwiedzić, ani koleżanki,a ni przyjaciółki. Jedynie rodzina, z którą miało się nie raz wielkie stracie w domu. Pewnie nie wiecie jakie to ryzyko, jaki to strach przed jutrzejszym dniem. Napiszę, jak wyjdę, ale wiem że i tak nikt tego nie czuta, bo po co ? Marnować nikomu czasu na czytanie tej notki się nie chce, to jest logiczne, bo gdy osoba zobaczy ile tu jest napisane to aż strach zacząć czytać. I tak to nie jest opowiadanie. To przeżycia którymi teraz dysponuje. Dziękuję, dziękuję.
Inni zdjęcia: ttt bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegames