Czy ktoś potrafi odpowiedzieć mi na z pozoru proste pytanie? Czy ktoś potrafie określi co ja takiego wyprawiam?
Bo niestety już sama zgubiłam dawno sens moich myśli. Na siłe szukam dramatu. I prosze... Znalazłam. Nigdy nie pozowle sobie na bycie szczęśliwą.
Tak zapewne to moja wina, ale dzisiaj z Tobą jakbym była kims innym, przyspieszone tętno, urywany oddech, to jakby obietnica przyszłej zatysfakcji, stanu euforii który możesz mi dać. I chociaż nie potrafie to nadal chce wierzyć że moge. Boje się, właśnie tego, ze jesteś ws tanie zburzyć ten misternie budowany mur, moją własną konstrukcje, która oddziela nas, Ciebie ode nie, od tej prawdziwej. Boje się. Toich rąk, Twojej twarzy... Boje sie, ze sprawisz ze znowu bede słaba, bezbronna. Ja już nie chce. Nie potrafie, chciałabym nie móc. I może im dłużej będe to powtarzała tym bardziej będzie sie to stawało prawdą. I moze wcale Cie nie bede chciała.
Ja tylko potrzebuje potwierdzenia... Czy prosze o tak wiele?