Tandeta, tandeta, tandeta! Wszędzie tandeta, cholerny kicz, przedkładający ilosć nad jakosć! Życie sobie znowu ze mnie kpi. Daje mi coś czego nie moge wziać, chociaż chciałabym to jednak nie moge. Wiem, ze nie moge, że nie powinnam. Ale im dłużej to powtarzam tym trudniej przestać.
Dlaczego sama musze sobie tak utrudniać to wszystko? Przecież dobrze się znam, wiem że minie zostawiając za sobą tylko zszargane sumienie i pustke nie-do-wypełnienia.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dobrze znając koniec bez mrugnięcia okiem pakuje się w to aż po sam czubek głowy.