Marzy mi się zbieranie winogron w jakiejś winnicy w Toskanii.
Tak zostawić tu wszystko i sobie tam żyć powoli rytmem natury...
Wieczorem, po ciężkim dniu siadać na bujanym fotelu z lampką wina w ręku i rozmawiając z pozostałymi powoli chłonąć otaczający spokój.
Chyba się starzeję... ;)