Tak więc koniec z blogowaniem. Nie czuje już potrzeby wchodzenia i żalenia się tutaj. Ale chce coś tylko dodać w ramach ładnego zakończenia. Więc teraz już wszystko jest okej i wgl cieszę się, że mam przy sobie Kacpra :* Kocham Go. Daje mi wszystko czego potrzebuję. Radość, przyjaźń, miłość. Dostaję bezpieczeństwo i opiekę. Jest przy mnie w każdej chwili. Każdego dnia, każdej sekundy. Daje mi wskazówki na życie, wierzy we mnie, choć ja sama nie podzielam tej wiary. Jest zarówno mną jak i sobą. Dzięki niemu wiem gdzie mam podążać. Umie odnaleźć we mnie uśmiech nawet w najgorszych chwilach. Potrafi sprawić, że wstaje i idę na nowo szukać siebie. Otrzymuję krople życia. Ociera moje łzy, choć nie jest tego świadomy. Momenty, w których zbliża usta do moich stają się niezatarte w mej pamięci. Rzucam mu ręce na szyję i widzę wyraźnie światło w jego oczach. Nasze dłonie pasują do siebie idealnie. Myślę, że jest szczęśliwy. Ofiarował mi wszystko. Pozwolił uczestniczyć w swoim życiu. Co ja mogę mu podarować? Dałam wszystko, choć to wciąż za mało. Nigdy nie będziemy kwita. Zawsze będę mu dłużna. Dłużna za miłość, za przyjaźń, opiekę i poświęcenie. Dłużna za akceptację, której sama sobie ofiarować nie umiem.... Ostatnio stało się coś "innego". Coś co umocniło nas w sobie i przybliżyło nas do siebie bardziej niż wcześniej. Może to dziwne podsumowanie ''tego'' ale podobało mi się. Hmmm... nie bardzo wiem co mam tutaj jeszcze dodać albo co dopowiedzieć. Poza tym On wszystko wie ;) Chciałam podziękować Bogu, za kogoś takiego jak On. Za moją drugą połowę. Mamy już wiele wiele planów na przyszłość i baardzo chciałabym, żeby wszystko to się stało. Wierze, że tak będzie.
:) Licze na to. :)
KCK :***** <3