Miałam tu już dzisiaj nic nie dodawać, ale mam takiego doła, że po prostu musiałam...
Dlaczego jest tak, że pomimo tylu znajomych, którzy mnie otaczają, czuję się niezauważana i obojętna dla wszytskich? Jestem taka tylko w mojej klasie. Poza nią, z ludźmi z poprzedniej szkoły, dogaduje się dobrze. Ale nie z tamtymi. To jest chore.
Wiem, że posiadam poczucie humoru, ale nie potrafię go wykorzystać... Właściwie ostatnio już przy wszystkich dopada mnie załamka i silę się na szeroki uśmiech, i trzymam głowę wysoko w górze, a we wnętrzu wszystko pęka..
Chcę kogoś, kto mnie wreszcie wysłucha, zostawi to dla siebie i poradzi coś dobrego. Albo wystarczyłoby by ta osoba po prostu przy mnie była.