Trochę ciężki tydzień, a to dopiero początek. Myślałam, że łatwiej będzie przestawić się na tryb "szkoła", jednak narazie jest nieciekawie. Czuję się nieswojo, a przecież otaczają mnie ludzie, których znam nie od wczoraj. Mimo ich towarzystwa czuję się strasznie samotnie, zamykam się w sobie, nie chce mi się z nikim rozmawiać o rzeczach mniej czy bardziej istotnych. Nie rozumiem i czuję się nie zrozumiana. Stres, który dobija mnie psychicznie. Czas, który goni i przepada nieodwracalnie. Zmęczenie, mimo odpowiedniej ilości snu i to beznadziejne uczucie bezradności, i braku sensu czegokolwiek, brak motywacji, brak poczucia, że na czymkolwiek jeszcze mi zależy.. witaj depresjo?