oglądałam New Year's Eve, nie dokończyłam, nie dzisiaj
film może nie wybitny dla krytyków, ale mnie to nie obchodzi
może to właśnie dzisiaj, dzisiejszego dnia zdałam sobie sprawę, że mogę tak żyć, mogę ale nie chcę
może to przez ten film, może to przez muzykę, może to przez inne dzisiejsze rzeczy
znowu zabolało dzisiaj, już serio nie bolało
ale teraz poczułam taką tęsknotę przepełnioną bólem, że tylko ja tęsknię, tęsknotę do tego co było, tęsknotę do szczęścia
i choć wiele było błędów to chyba szczęście jest najważniejsze...
jedna kobieta w Sylwestrze w Nowym Jorku powiedziała do Dżona, że właśnie w Sylwestra jest wszystko możliwe,
ale Sylwester daleko, nie lubię Sylwestra, i też go nie polubię raczej
a ja, mimo tego, że już wyszłam do ludzi i przez większość czasu mam uśmiech na twarzy i już nie sprawdzam telefonu
co chwilę, ani nie czekam na wiadomość to w środku jestem rozbitym lustrem szczególnie teraz,
szczególnie teraz gdy wracają wspomnienia i gdy w sytuacje innych ludzi wplatam nas
a co z tego gdybym się odezwała? nie tak normalnie tylko z rozmową z głębi serca? NIC by z tego nie było,
oprócz nocy żalu, czas się do tego przyzwyczaić Aniu
photoblog to głupie miejsce do czegoś takiego, ale co mojego już nie jest głupie