Miewam sen, który śnię niezwykle rzadko, ale zawsze kiedy się budzę robi na mnie ogromne wrażanie. Powtarza się co kilka lat i o ile mnie pamięć nie myli, byłem w nim dopiero cztery razy. Również ostatniej nocy. Za każdym razem dochodzą w nim drobne, nowe szczegóły, chociaż ogólna sceneria znacząco się nie zmienia.
Wyobraźcie sobie bogate, stare średniowieczne miasto z jakiegoś fantastycznego świata, skąpane w fiołkowym wieczorze. Brukowane ulice, jednopiętrowe kamienne domy o krzywych murach i strzelistych dachach. Pomiędzy budynkami wisi pranie, a zza zamkniętych drewnianych okiennic i drzwi rozchodzi się cichy gwar rozmów w niezrozumiałym języku oraz piękne zapachy przygotowywanych posiłków.
W tym śnie nigdy nie jestem sam. Zawsze towarzyszy mi jedna osoba, mężczyzna lub kobieta. Wydaje mi się, że znam te osoby, lecz teraz żadnej z nich nie umiem sobie przypomnieć. Wspomnienia w tym miejscu są bardzo niewyraźne.
Senna fantazja zaczyna się gdy trzymając pochodnię w ręku wchodzimy do opuszczonego domu, który blisko drzwi wejściowych ma zejście do piwnicy. Kamienne schody, którymi kierowaliśmy się w dół, wiją się niczym serpentyna. Pamiętam, że do tej pory okalały je metalowe balustrady. W ostatnim śnie, schody i balustrada były wyżłobione w litym, jasnym kamieniu i miały idealnie gładką powierzchnię. Ktoś włożył dużo pracy by zamocować dodatkowo drewniane poręcze.
Docieramy do dużej piwnicy, w której znajdują się podobne schody prowadzące jeszcze niżej do loszku. Nasze cienie rzucane przez ogień pochodni tańczą na ścianach, kiedy poruszamy się chłodnym, długim i ciasnym korytarzem wykutym w skale. Na samym jego końcu znajdują się schody prowadzące bezpośrednio w górę. Dochodzimy do drzwi, w metalowym, wielkim zamku tkwi klucz. Po chwili przekręcam go i ciągnę delikatnie klamkę, otwieram drzwi i lustrując otoczenie wychodzę na powierzchnię. Znajdujemy się na niewielkim podwórku, otoczonym z trzech stron domami i murami miasta.
Na wprost mnie, prawie na środku podwórka stoi owalny, przypominający basztę, kamienny budynek z zamkniętymi drzwiami, do którego wiem, że muszę się dostać... I tu zazwyczaj sen się kończy. Lecz ten ostatni miał dalszy ciąg.
Zamiast skierować się do budynku, wszedłem na rusztowanie czy może raczej podest, którego w poprzednich snach nie było. Po przejściu kilkunastu kroków znalazłem się na murach miasta i przystanąłem zachwycony nowymi widokami.
Po horyzont, w dole rozciągał się wielki las. Na tle zachodzącego słońca, w pewnej odległości od miasta stał olbrzymi budynek, który przypominał stary dworzec kolejowy, o trudnym do zdefiniowania stylu architektonicznym, zbudowany z kamienia oraz stalowych płyt. Jego półokrągły dach, w czasach świetności musiał być oszklony, a teraz, po szybach pozostały jedynie puste kratownice.
Po dokładnym przyjrzeniu się, zdałem sobie sprawę, że cały budynek jest zrujnowany, ściany rozsypały się w wielu miejscach, metal skorodował, a w jego wnętrzu i na fasadzie rosną bujne, pnące rośliny.
Odczułem niesprecyzowane, trudne do określenia emocje. Czułem wyraźnie dwie osobowości. Zorientowałem się, że postać, w którą wcielam się we śnie tylko na chwilę, nie spodziewała się ujrzeć takich widoków. To co znajdowało się za murami miasta ogromnie ją zaskoczyło, było jej obce, niepasujące do realiów świata, w którym żyła.
Może bohater moich snów nigdy nie miał doświadczyć tych widoków? A może za wcześnie nadszedł ten czas, w których znaleźliśmy się na murach, a było to spowodowane moją świadomością w jego głowie, która pokierowała... naszymi krokami w to miejsce?
Nie mogłem się poruszyć. Strach mieszał się z fascynacją. W tym momencie sen się skończył.
Popijając aromatyczną herbatę i pisząc te słowa, zastanawiam się, czy jeżeli kiedykolwiek będę miał tę samą nocną wizję, udam się do opuszczonego budynku, zdominowanego przez rośliny?
Kiedy zamknę oczy cały czas w głowie mam jego obraz, a moje myśli krążą po jego wnętrzu.
Gracz komputerowy, któremu przyśniłyby się ten sen, skojarzyłby może, że miasto ze snu to Wyzima z pierwszego Wiedźmina, podziemia są rodzinnymi grobowcami z Morrowina, a ten stary dworzec kolejowy można spotkać w lokacji Barrockstadt z gry Syberia ;( :S