photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 MAJA 2016

Badacz

Jako wrażliwy badacz natury oraz fantasta nigdy nie chciałem żyć w świecie zwykłych ludzi, poddańczo oddany sprawom błahym, przyziemnym, dbającym wyłącznie o podstawowe potrzeby, mające zapewnić dostateczny byt rodzinie.

 

Mieszkam w cichym, niewielkim miasteczku we wschodniej Polsce. Małe mieszkanie w bloku zajmuję wraz z żoną i córką. Pomimo skromnego metrażu, każdy ma swój kąt do pracy, zabawy oraz odpoczynku i nie wadzimy sobie. Co prawda, moje rzeczy związane z zainteresowaniami i badaniami, rozmieszczone są po wszystkich pokojach, gdyż całości nie da się upchać w jednym miejscu. Z nadzieją patrzę w przyszłość kiedy stanę się właścicielem własnego domu i urządzę go w sposób wygodny, odpowiadający moim potrzebom. Jednak i w obecnych warunkach posuwam się do przodu w pracach i staram się bardzo nie narzekać na sytuację i ciasnotę.

 

Rodzina oraz najbliżsi znajomi wiedzą czym się pasjonuję. Jedni przyjmują to z zaciekawieniem i uwagą, od czasu do czasu pytając się o poczynione postępy. Drudzy zaś, kiedy poznają temat mojego zamiłowania, podchodzą do tego z chłodną obojętnością. Badam zapomniane, niezrozumiałe, a czasem również i niewygodne w pewnych kręgach kulturowych legendy i mity z okresu, kiedy pierwsi ludzie zamieszkiwali tereny Europy Środkowej i Polski. Żeby być dokładnym, nie chodzi mi tu o naszych przodków, którzy pomiędzy IV a V wiekiem przybyli na te ziemie w związku z wędrówką ludów po inwazji Hunów. W badaniach cofam się w czasie o wiele dalej. Nawet za etap ostatniego zlodowacenia mającego miejsce około 70 tysięcy lat temu. Okres, w którym przebywam, datuje się na około 800 tysięcy lat wstecz.

 

Istota ludzka chociaż krucha, jest uparta i dowodzi tego przez cały czas swojego istnienia. Przed człowiekiem dociekliwym zaś, żadne wrota, za którymi kryją się tajemnice, nigdy nie są zapieczętowane. Odkrywanie ich bardzo często zaczyna się od pokornego pochylenia ku matce ziemi. To właśnie w niej leżą ukryte fragmenty puzzli, które stanowią pradawną układankę. Na szczęście, człowiek od zawsze ma tendencję do upamiętniania swoich spostrzeżeń i przekazywania ich kolejnym pokoleniom. Ci, których życie i wierzenia badam, zostawili po sobie znaczną spuściznę. Wszyscy jesteśmy ich spadkobiercami i czerpiemy z niej na co dzień. Niestety jest to raczej wiedza powierzchowna, niepełna, rozmyta. Rzeczy fundamentalne oraz to w co wierzyli nasi starzy praprzodkowie u początków czasu, kiedy zdali sobie sprawę z jego istnienia, dla większości współczesnych jest niedostępne. Przechowywanie i przekazywanie informacji najtrwalsze jest w wytworach ludzkich rąk. Dzielenie się istotną wiedzą za pomocą słów zawodzi, kiedy rozciągniemy to na długi okres czasu. Przez kilkanaście tysięcy lat, wielu poszukiwaczy pragnęło zgłębić wiadomości o pierwszych praludziach. Zgromadzili wiele danych, stworzyli niezliczone traktaty przy pomocy każdego rodzaju pisma znanego ludzkości. Jestem jednym z nich. Kontynuatorem badań nad prehistorią Wszechświata. Być może moim udziałem będzie utrwalenie dla przyszłych pokoleń prawdy ostatecznej.

 

Tak jak i pradawni prowadzili zwykłe życie tak i ze mną nie jest inaczej. Chodzę do pracy, robię zakupy, przyprowadzam dziecko z przedszkola, złoszczę się, kocham, spotykam ze znajomymi, przyjmuję gości. I właśnie tutaj zaczyna się opowieść...

 

Pewnego majowego, ciepłego wieczora, kiedy delikatny zapach kwiatów jaśminu wpadał do domu przez otwarte okno, popijając czarną herbatę, studiowałem spokojnie, z wielką uwagą starożytny manuskrypt. W tym czasie moja córeczka zapragnęła zrobić dyskotekę dla koleżanek, z którymi właśnie bawiła się w piaskownicy. Zostałem poinformowany o tym telefonicznie, z prośbą o przygotowanie "sali balowej dla księżniczek i ich lalek".

 

Odłożyłem pracę i zacząłem przystrajać pokój w połyskujące serpentyny, wstążeczki, balony, zasłoniłem żaluzję i włączyłem małą, stojącą na piedestale kulę dyskotekową, która świecąc kolorowo, rzucała na całe pomieszczenie kalejdoskopowe nieokreślone, hipnotyzujące wzory.

 

Gdy dziewczęta przyszły i umyły ręce, zaprosiłem je do stołu, proponując sok malinowy, maślane ciasteczka oraz miętowe lody. Po słodkiej uczcie, zobowiązałem się być mistrzem ceremonii i obsługiwać odtwarzacz muzyki. Puszczałem dziecięce piosenki i młodzieżowe hity nadchodzącego lata. Obserwowałem jak wesoło i beztrosko, pojedynczo lub trzymając się razem za ręce, wirują i podskakują w rytm melodii. Uśmiechy na ich twarzach i żywe iskierki w oczach z czasem zaczęły przygasać. Coraz częściej koleżanki córki spoglądały na szafki, na których, za zasłoną z serpentyn oraz bibuł znajdował się mój księgozbiór, a wśród nich takie tytuły jak "Necronomicon", "Azaraz - W Ciemności", "Cthaat Aquadingen" i inne. Pomiędzy nimi stały różnej wielkości, zapisane starożytnymi symbolami kamienne tabliczki i gipsowe odlewy statuetek bluźnierczo wyglądających istot - spokrewnionych z morskimi istotami -nieopisywalnych słowami. Były to wyobrażenia Przedwiecznych Bóstw, którym pierwsi ludzie oddawali cześć. Nie minęły trzy piosenki, kiedy dziewczynki, prócz mojej córki, z płaczem wybiegły z pokoju, pocieszenia szukając w ramionach mam.

 

Koszmar nowego doświadczenia powróci w ich snach..

 

Stary Wujek

 

Komentarze

~pawelyaho Świetny tekst Wujku :) Pozdrowienia
14/05/2016 5:24:53

Informacje o starywujek


Inni zdjęcia: 1447 akcentovaMam Cię, na zawsze. seignejMatryca do macro judgafFaraon bąż grzeczny bluebird11* * * * takapaulinka... maxima24... maxima24Zaś zarosło. :-) ezekh114Kolumna się trzyma. ezekh114Ludzie pracy elmar

bg

txt