Jakich to zawiłych, tajemniczych oraz niezrozumiałych określeń, muszą używać ludzie na opisanie swoich błazeńskich działań, byleby tylko nadać im złudny sens.
Oglądałem w telewizji regionalnej program kulturalny, w którym troje artystów opowiadało o swojej sztuce, w takich oto słowach...
"Kontemplować, stawiać pytania, dostać bodziec, całość jest nielinearna, stan zawieszenia, dookreślenie postaw, kolaż nie ma fabuły, utrzymać pewien określony stan skupienia, opowieść, refleksyjny nastrój, wypowiedzi cielesne, forma duchowa, mikro wypowiedzi mają duże znaczenie, teatr tańca - werbalizm, czy wejdzie w spektakl, rzeczy przytłaczają, w co wierzycie?, skostnienie, uleganie stereotypom, nie stać się zatwardziałym, sfera, giętkość, wiotkość, wybrzmiała, emocjonalność, spojrzenie na ludzi, atmosfera wyciszona, nie znajduje odpowiedzi, wiotkość, zwycięskość, twardość, refleksja po spektaklu, poszukiwanie aktem woli"
Dokładnie spisałem wszystkie słowa i wyrażenia. Przyszło mi to dosyć łatwo, gdyż odmieniali je przez wszystkie przypadki i właściwie tylko takimi się posługiwali.. W czasie przebitek pokazywano fragmenty sztuki - ubranych na czarno "aktorów/tancerzy" ruszających się/tańczących na białym tle.
Na koniec kilkuminutowego wywiadu zapytano aktorów: "Czym dla Was, po pewnym czasie, jest ta sztuka?" Oczy ich zalało przerażenie i kretyński chichot.. Z trudem powstrzymywali się od wzajemnych spojrzeń w poszukiwaniu ratunku... Miotali się zakłopotani.. Nie umieli odpowiedzieć na to pytanie... Nie potrafili znaleźć wśród tylu "wyszukanych" tego odpowiedniego słowa! Moim zdaniem to była jedyna ich sensowna wypowiedź! Program dobiegł końca..
Do cholery! Jakimże muszę być artystą!!! Na szczęście dla całego świata, że nie chce się ujawniać. Moja fantazja oraz zepsucie, oczarowałoby "prawdziwych, wrażliwych na sztukę odbiorców ludzi"?! Już nic więcej nie dałoby się pokazać niż to, co zaprezentowałbym w swoich scenicznych wizjach! A zaraza!