Kiedy byłem młodym chłopakiem najbliższe otoczenie, w którym mieszkałem postrzegałem zupełnie inaczej niż teraz, kiedy jestem dorosły i posiadam wiedzę oraz doświadczenie, które były dla mnie nieosiągalne w dzieciństwie.
Kiedyś wszystko było proste...
Wydawało mi się, że wszyscy moi znajomi, oraz ich rodziny były sobie równe. Nie dostrzegałem istotnych różnic między rówieśnikami. Dzieci powinny być wesołe i beztroskie... tacy wtedy byliśmy.
Ale wszystko zmienia się z czasem. Nadchodzi czas dorastania, zmiana szkół. Jedni wybywają z osiedla, na którym się wychowali, a inni zaś na nim zostają.
A kiedy teraz podążam nocą po starym osiedlu, przypominam sobie o moich dawnych znajomych i ich rodzinach. Mijam blok, w którym niegdyś mieszkał mój dobry przyjaciel. Miał starszego brata i siostrę, którą niekiedy jeszcze spotykam. Bardzo ich wszystkich lubiłem. Była to prosta, ale bardzo uczciwa rodzina. Zapamiętałem również ich babcię, która uwielbiała zbierać grzyby, po które chodziła z dużym koszykiem, zawsze o poranku. Nie mam teraz pojęcia co się z nimi dzieje dokładnie, kilka lat temu całe rodzeństwo założyło swoje rodziny i wiodło dalej proste, ale uczciwe życie.
Kilkanaście metrów dalej mijam miejsce zamieszkania dwóch innych kolegów. Lubiłem z nimi grać w piłkę, jak z większością chłopaków z podstawówki. Siedzieliśmy również godzinami na betonowych płytach koło torów kolejowych gapiąc się na przejeżdżające pociągi. Dokładnie wiem co się teraz z nimi dzieje, obaj są w więzieniu! Jeden z nich był alkoholikiem z opuchniętą twarzą. Siedzą za włamania, kradzieże i pobicia.
Tuż obok mieszka moja koleżanka. Była najlepszą uczennicą w klasie. Cicha, miła i bardzo pomocna. Pamiętam jej długie, brązowe włosy i zapach kanapek, które jadała na przerwach. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a nią samą opiekowała się babcia. Wydaje mi się, że babci nie udało się jej wychować. Zaraz, gdy tylko młoda dziewczyna poczuła się kobietą, zaszła w ciążę z jednym menelem z osiedla. Ten menel również był moim kolegą. Często się razem bawiliśmy. Później umarł mu ojciec, a jego starszą siostrę ktoś zabił, podobno na balkonie, ale nikt z sąsiadów nie widział tego dokładnie. Nie wiem co się dzieje z jego starszym bratem. Moja koleżanka i kolega (rodzice dziecka, które się urodziło) nie są już razem. I nigdy nie byli...
Tuż za osiedlowym parkiem mieszkał mój kolega ze szkoły średniej. Był sportowcem - piłkarzem. Wydaje mi się, że miał dryg do grania. W szkole niestety się nie uczył. Widziałem go ostatnio... jest gruby i zaniedbany i w ogóle nie ma zębów.
Z daleka widzę zapalone światło w oknach innego kolegi. Obecnie rozwija swoje zainteresowania z lat młodzieńczych. Pracuje w swoim wymarzonym zawodzie. Spotyka się z wieloma kobietami, jednak nie znalazł jeszcze tej jedynej. Wydaje się być z tego powodu nieszczęśliwy. Chociaż sam nie wiem...
Spostrzegam dalej przed sobą innego kolegę. Stoi ze swoją rodziną, czule żegnając się ze swoimi rodzicami. Pakuje do bagażnika auta jakieś torby. Mogę się tylko domyślać co to jest - dużo przetworów zawartych w słoikach. Jego mama robiła naprawdę dobre jedzenie. Nawet sam chleb z masłem i krakowską stawał się arcydziełem sztuki.
Widzę wysokiego blondyna w skórze. Znam go. Idzie bujając się na boki, ręce trzyma w kieszeni, a za nim dostrzegam jego żonę, która pcha wózek dziecięcy. Ona mówi coś do niego, ale nie mogę usłyszeć co, bo są zbyt daleko. Kolega wydaje się również nie słyszeć jej słów.
Mijam sklep spożywczy. Wychodzi z niego największy... Kolega, którym większość pomiatała i wykorzystywała do przeróżnych rzeczy. Najbardziej niewinną czynnością było to, że musiał nosić innym plecaki. Prowadzi teraz za rękę swoją zgarbioną już matkę.
Obok sklepu znajduje się blok, w którym mieszkała rodzina uważana za najgorszą na osiedlu. Trzech chłopaków, dziewczyna i matka z ojcem. Oni bili każdego kto się nawinął i kradli co się dało. Teraz jeden z nich stoi przed klatką schodową. Jest strasznie wychudzony i trzęsie się jakby był w gorączce... ale to nie gorączka, tylko choroba alkoholowa. Tylko on i jego matka nie siedzą w więzieniu... Reszta odsiaduje wyroki 25 lat więzienia.
Kiedyś wszystko było takie proste...
Mam wielki szacunek do śmierci. Wielu znajomych, czy ludzi, których widziałem tylko z widzenia ginęło spadając z bloków i wieżowców. Wydaje się, że była to dla nich najskuteczniejsza droga do samobójstwa. Bali się żyć, wiedząc jakie perspektywy się przed nimi otwierają, czy już nie mieli innego wyjścia... jak samobójstwo? Ilu jeszcze ludzi wybierze tę samą drogę?
A teraz już spokojnie siedzę w fotelu u siebie, a nade mną nachyla się człowiek. O nie... chce pocałować mnie w rękę, nie jestem Ojcem Chrzestnym. Ten człowiek ma ze sobą tacę, na której przygotował herbatę, którą uwielbiam pić kiedy siedzę przed pulpitem wpatrując się w monitory telewizyjne i komputerowe.
Teraz czasy się zmieniły. Jestem Księciem Ciemności... jestem Batmanem! Postanowiłem bronić ludzi przed nimi samymi...