Kiedy byłem młodym, nastoletnim obrzępałem, moimi jedynymi zajęciami była szkoła (nie było możliwości nie chodzić do niej w tamtych czasach), kopanie piłki i szukanie możliwości otłuczenia kogoś z innej szkoły. Tym samym czynnościom poświęcali się praktycznie wszyscy moi koledzy - byliśmy osiedlowymi psami.
O szkole chyba nie ma co pisać... Chodziliśmy do niej, a po przyjściu oszukiwaliśmy rodziców, że nie mamy nic zadane*... i wychodziliśmy kopać piłeczkę... Przestawaliśmy ją kopać, kiedy już jej nie było widać (w tamtych czasach nie było Orlików, ani normalnych boisk... z bramkami, a o oświetleniu nie ma co mówić) A kiedy nie kopaliśmy piłki... to szukaliśmy wojny z ludźmi z innych szkół. Każda szkoła miała swój "teren''... i każdy dla każdego był wrogiem... Były oczywiście sojusze między szkołami... (ale to musiały być wtedy dwie szkoły pełne ciot - tak wtedy "My" mówiliśmy)
Były też wojny między osiedlami! Podczas tych wojen, potrafiliśmy zjednoczyć się z naszymi wrogami z innych szkół, będących na naszym osiedlu... i razem praskać się z kolesiami z innych osiedli.
Teren szkoły i Osiedle... to było coś z czym się utożsamialiśmy. Laliśmy się między szkołami... i między osiedlami... bardzo często...
...i w tym czasie pojawił się pies. Pies mały, chudy, przybłęda... Zaczęliśmy go karmić i tak został z nami wszystkimi... na początku nazywaliśmy go Diabeł... ale później... bardzo szybko dostał nowe imię - Rejon! Rejon dobrze znał... swój rejon i przez całe swoje życie go nie opuszczał. Było mu dobrze, dostawał żarcie i uczestniczył we wszystkich naszych "zabawach". Chodziliśmy do szkoły... widzieliśmy jak Rejon śmiga za oknami... Graliśmy w piłkę... latał między nami.... i nigdy nie dostał kopa, że przeszkadzał... Chodziliśmy do lasku posiedzieć na drzewach... pies leżał pod nimi... turlaliśmy opony z góry na samochody... pies uciekał pierwszy... Robiliśmy ustawki.... Rejon kąsał razem z nami... (... a w wakacje nie wiedzieliśmy jaki jest dzień)
A później podrosłem i "zmieniłem się"... i kiedy wychodziłem w nocy z sąsiadem po wódkę na stację benzynową (Idziemy na Jeta)... Stary, Pies Rejon szedł razem z nami...
Większość ludzi - osiedlowych psów, wyobraźcie sobie nic się mentalnie nie zmieniła do tej pory... nadal są tacy sami jak kiedyś - tylko, że starsi.
* - kiedy teraz dziecko mówi mi, że nie ma nic zadane, to odpowiadam mu: Kłamiesz& ja też moim starym mówiłem, że nie mam zadane, a przecież zawsze miałem. Siadasz do lekcji& I jeszcze karzę im przy każdej lekcji koniecznie pisać datę.
www.facebook.com/starywujek000