Pisze do mnie pan Marcin Zguba z Warszawy, w sprawie, z którą nie potrafi sobie poradzić, a chciałby ją szybko rozwiązać.
Drogi Mistrzu... (tutaj hymny na moją cześć, których przez wzgląd na moją skromność nie przytoczę) ...mam 34 lata, jestem żonaty i mam córkę. Ale nie przedłużając, pozwolę sobie od razu opisać moją trudną sytuację.
Postanowiłem pomalować dom w czasie urlopu. W sumie nie postanowiłem sam, ile zostałem zmuszony przez małżonkę. Dobór kolorów zostawiłem Jej, gdyż ma między innymi duszę artysty i wiedziałem, że kolory dopasuje interesujące. Muszę na wstępie wyjaśnić, że należę do osób zapracowanych, pracujących każdego dnia w różnych godzinach, (praca w trybie trójzmianowym). Jestem codziennie bardzo zmęczony po skończonej pracy, a poza tym jestem bardzo słabego zdrowia. Zatem wybór urlopu na męczące malowanie wydaje się być naturalny.
Początek z trzytygodniowego urlopu zapowiadał się pięknie. Była piękna pogoda, a ja czułem się wyśmienicie. Z czasem, niezdecydowanie mojej żony związane z doborem kolorów niepokoił mnie coraz bardziej i nie zmniejszał się wraz z jej zapewnieniami, że pomoże mi podczas malowania. W końcu moja żona wybrała kolory i kazała szybko zabierać się do malowania, żeby jeszcze zdążyć przed końcem mojego urlopu. Na pomalowanie domu miałem 3 dni. Jak sam Pan się domyśla, po tak ciężkiej pracy trzeba odpocząć, a ja nie miałem już na to czasu. Perspektywa powrotu zmęczonym do pracy napawała mnie strachem. Jednak podjąłem się tego trudnego dla mnie zadania.
Zacząłem malować i szło mi bardzo ciężko tak jak się spodziewałem, a moja żona, o zgrozo! nie wykazywała żaden chęci do pomocy. Powiem Panu więcej, w tym czasie przyjechała do mojej żony Jej Mama. Pomyślałem, że Babcia zajmie się opieką nad wnuczką, a żona zacznie mi pomagać. Niestety pomyliłem się już po raz kolejny. Obie Panie patrzyły się na moją pracę i nie szczędziły komentarzy na mój wolny sposób pracy i każde potknięcia. Zaczęły również inne prace, które moim zdaniem mogłyby być zrobione po ukończeniu malowania domu, a wtedy mógłbym im nawet pomóc. Te prace to były między innymi: kiszenie ogórków, grill, wieczór poetycki, wizyta Proboszcza. Takim zachowaniem nie dość, że mi nie pomagały, to swoimi pomysłami przeszkadzały mi dokumentnie. Drogi Panie, proszę, powiedz mi co mam robić dalej ze swoim życiem?"
Widzisz mój Przyjacielu... sprawy Twoje można załatwić na kilka sposobów. Pierwszy to będzie... - tak zacząłem pisać do pana Marcina, jednak dostałem list od Jego Żony następującej treści:
"Drogi Panie StaryWujku! Proszę nie dawać wiary bredniom wypisywanym przez mojego świętej pamięci męża. Był to fantasta i telepawa. Telepał się z byle powodów. Nic pan już nie pomoże na jego urojenia. Cieszymy się, że odszedł.
P.S. Ściany pomalował ładnie."
www.facebook.com/starywujek000
http://www.youtube.com/watch?v=YOLTL1cH0Zs