Biały Orzeł postanowił zwiedzić swoje terytorium. Z gniazda na samym szczycie góry rozłożywszy swoje skrzydła spłynął majestatycznie w dół i poleciał najpierw na wschód, gdzie słońce wstaje każdego dnia i rodzi się nowy dzień.
Wkrótce doleciał do miasta, które Kozim Grodem dawniej się zwało. A tam wśród nowoczesnych budynków grupkę ludzi zauważył, co stali koło wielkiej budowli. A było to późnym rankiem.
Orzeł Biały, żeby nie wzbudzać zainteresowania własną osobą, nieco dalej na bloku usiadł i począł oglądać zbiorowisko. A tam zobaczył, że ludzie nie stoją spokojnie, ino się przepychać z każdą minutą zaczynają coraz bardziej, chcąc być bliżej wejścia, kiedy to drzwi zostaną w końcu otwarte. A budowlą tą był hipermarket.
Nadziwić się temu nie mógł, wszak, budowla wielka, pomieścić ich wszystkich łatwo zdoła, a moc artykułów zapewni, że każdy dostanie to, po co przyszedł.
Drzwi zostały otwarte, ludzie wejście do hipermarketu zaczęli szturmować jakby to była forteca wroga, którą jak najrychlej trzeba zdobyć. Orzeł Biały z opowiadań słyszał, że również studenci się tak zachowują, kiedy trzeba im zdobywać najlepsze miejsca na auli, kiedy to kolokwium mają.
Dziwny ten mój kraj jest pomyślał Orzeł Biały i wrócił do gniazda swego, bo nie miał ochoty oglądać gdzie indziej, tego samego.