Stodoła u Alojza (dla wtajemniczonych).
Panna Joanna niosąca trawę (jak widać).
Nie, ja tylko podchodzę do siebie w sposób ironiczny (nic więcej).
Ha.. Nie macie pojęcia.
Bo raczej robię wszystko w tym kierunku.
Nikt w pełnii nie wie, co sobie myślę.
Od nikogo nie zażądam nigdy zmian.
A sama siebie zmieniać nie chcę.
Przynajmniej nie w tym, co mnie cieszy.
Cieszy mnie bycie Dziwnym Stworzeniem.
Coraz częściej przypominam sobie pewien pobyt w górach, dawno temu.
Jako dziecko przychodziłam nad rzekę i przeskakiwałam po kamieniach na drugi brzeg.
Potem wracałam spowrotem i wszystko sie powtarzało.
Teraz za często czuję, że to wszystko naprawdę dzieli się na dwa.
Na obu brzegach w równym stopniu odnajduję siebie.. Ale brzegi są sprzeczne.
I nigdy strony się nie pogodzą. Zawsze jeden 'brzeg' będzie górą kosztem drugiego.
Jaki sens ma ciągłe przesiadywanie na jednym z kamieni dzielących te dwie strony rzeki?
Dorosłość polega chyba na wyborze i trzymaniu się wyboru. Nazywacie to charakterem..
Żałuję, że nie mogę już beztrosko przeskakiwać
nie wiedząc, co to oznacza dla mnie.
Niczego wiecej nie żałuję.
Przyszłości też nie pożałuję.
Ona tylko będzie trwać...
Cały czas będę to ja.