kiedy dotykasz punktu, w którym zachwiane są pewne wartości, albo nie ma ich wcale, kiedy twoje priorytety wirują i zamieniają się miejscami, kiedy codziennością stają się rzeczy traktowane przez innych jako swego rodzaju zaburzenia, patologie, czy szeroko rozumiane disorders, wcale nie dostrzegasz, że coś może być nie tak. wszystko jest tak. wszystko jest tak aż nadto. nie ma się czym przejmować, nie ma co roztrząsać paru rozmów, paru łóżek, paru telefonów, paru piw za dużo. jesteśmy dorośli. dorośli czasem słyszą: chodzą słuchy, że toniemy, panie kapitanie, i z uśmiechem płynąć dalej. może nie wpadniemy na kolejną górę lodową po drodze. a może wpadniemy na jedną albo dwie, i z ulgą stwierdzimy, że to przecież tylko jedna albo dwie.