[Foto z trasy 13.08.2011 r.]
Poniższy tekst powstał 20.12.2010r. w niejasnych okolicznościach i nigdy nie doczekał się zakończenia.
Nadszedł długi, jesienny, strasznie deszczowy dzień. On, starzec ze zwierciadła, skąpany we wszechotaczającej szarości prowadzi dogłębne obserwacje. Wszak pada, wszelkie działania spalają na panewce. Pozostaje absorbować otoczenie, analizować logikę, bądź jej brak wśród towarzyszy.
Mijają godziny, a może wcale nie? Obraz zza okna sprawia wrażenie, jak gdyby czas zatrzymał się w miejscu - punkcie, który z jakiegoś powodu jest bardzo istotny, a dopiero podjęcie decyzji pozwoli dżdżystej aurze odejść. Pytanie, jakiej decyzji? Jaki tor nadać strumieniowi własnych myśli? Wtem padający - z racji wieku - ptak, ukazuje mu kierunek dywagacji.
Bezszelestnie, niemal niezauważalnie dla kompanów, którzy widzą zewnętrzny zarys osób - nie próbując nawet analizować wnętrza; przechodzi go głęboki dreszcz. Mimika zaczyna drżeć.
Promień słońca, który jawił się zza chmur wzbudza w nim niesamowicie pewną myśl:
- To znak!
Znak, podług niego twierdzący dla tematu rozważań, który musi podjąć, ażeby przegonić nawarstwiające się ciemne chmury. Jednak wcale go to nie raduje, spoglądając raz za okno, raz w lustro spostrzega jak długo odkładał tą decyzję, a mimo to nadal nie czuje sił, które pomogą mu zadecydować. Izba przestaje się liczyć, głosy nieudolnych towarzyszy zaczynają się rozmywać. Zostaje On, On i jego podświadomość/bóstwo - w każdym razie ktoś, z kim może poprowadzić wewnętrzny dialog, być może obraz kogoś bliskiego, zmarłego - nie wiem, nikt nie wie...
"Jawi się pytanie, czemu zaufać? Pięknym emocjom, przeczuciom - czy przeciwnie twardej, suchej, acz pewnej niczym poranek - logice?
Chociaż, czym jest pewność? Przeczuciem, że dane twierdzenie jest realne i pewne - oparte zwykle na jakiejś międzyludzkiej umowie, która stoi na innej umowie itd. aż gdzieś łańcuszek kończy się na zjawisku przyrody, czyli tylko one są bezgranicznie pewne, acz czy nie od natury właśnie posiadamy emocje, przeczucia?
Zaczyna się błędne koło - pozostaje przyjąć jakąś postawę, UWIERZYĆ w coś, bo wiedzieć tego nie można..."
Starzec całkowicie już odciął się od rzeczywistości, zamierając z lustrem w ręku, pogrążony w otchłani własnego umysłu.
/* Być może kiedyś c.d.n. */