14.09.14r
Dożynki gminno-parafialne w Marzeninie.
Ja i Damulka.
Kobył wtedy przeszła samą siebie.
Pokazała na co ją stać w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Brykała, wspinała się, odsadzała i wgl.
Była mega nieogarnieta i zdenerwowana.
Aż się biedna cała spieniała.
Musiałysmy przerwać nasz pochód i odejść bo Dama albo weszła by komuś w auto albo co gorsza w ludzi.
Później pojechałysmy w teren i tam dałam jej się wygalopować.
Dopiero po tym jak wjechałyśmy do lasu się uspokoiła.