Najważniejsze to mieć dobrą minę do złej gry. No tak, znów trzeba wstać, co za beznadzieja. Jakby mi ktoś zasadził porządnego, bezczelnego kopa, a do tego kazał tańczyć wesoło w podskokach. Inaczej niż paranoją nazwać się tego nie da. I co mam robić? Sierpień się zaczyna, co oznacza, że pół wakacji poszło nie wiadomo gdzie i nie wiadomo poco. Nie twierdzę, że lipiec został przeze mnie zmarnowany, bo kontynuowałem coroczną, własną tradycję turystycznych podbojów. Nie czuję żalu, bo przemijanie jest naturalną częścią życia. Szczerze, to miałbym takie same odczucia gdybym przez cały lipiec leżał odwłokiem do góry, grał na komputerze, włóczył się bez celu, czy też przespał cały miesiąc. Tak więc wracając do wspomnianego wcześniej poranka, trzeba jakoś przygotować się do nowego dnia.