Po dłuuugiej przerwie odbyłam wielką walkę z kurzem na fotoblogu, jak widać udało się ją zwycieżyć, bo zdjęcie dodane. Zdjęcie z Sylwestra, z początku dokładniej. Patrzę sobie na takie coś i dla jasności - klipsy to nie moja interpretacja mody, lecz element stylizacji na lata sześćdziesiąte.
Mamy połowę stycznia, a ja już odlatuję w głowie do majowo-czerwcowo-lipcowo-sierpniowego ciepełka. Przesuwam suwak na moim kalendarzu szybciej niż zakładał producent owego produktu i czekam, aż ten szary, opatulony tłum na ulicy zdecyduje sie wreszcie ściągnąć zimowe wierzchnie okrycia. A tak a propos - gdzieś tak mniej więcej wtedy, kiedy już to zrobią, ja wkroczę w stan popularnie zwany dorosłością. Obudzę się ze zmarszczkami i siwymi włosami, a potem posmaruję kończyny jakims specyfikiem na reumatyzm. Ale i tak z tymi sziwymi włosami i zmarszczkami będę wyglądała na dwanaście lat.
Ekhem, to ja już skończę i nieważne czy ktokolwiek pragnie tej deklaracji- postaram się dodawać częściej!