Tak Shirka spędzała poprzedni czwartek z Patrykiem i Anetką nad Zalewem.
Pies się wybiegał i wyszalał ze swoją przyjaciółką, Glorią, która była u nas pare dni pod nieobecność Jowity.
Za nami krwotoczne zapalenie jelit, na szczęście szybko zdiagnozowane i wyleczone, nawet nie tak kosztownie jak się zapowiadało. Pies wraca do formy, zaczęła jeść, bawić się i rozrabiać. Szykujemy się na szkolenie z polecenia weterynarz, bo zauważyła u Shiry syndrom separacji (?), tak zwane uzależnienie od kontaktu z właścicielem (?). Zaczęła być agresywna do zbliżających się do mnie ludzi i psów. Jakieś nowe doświadczenie dla nas obu :-). Poza tym wszystko w porządku, Shirka jest ciągle obok mnie, mój najlepszy przyjaciel na świecie.
A u mnie gezaminy, egzaminy i jeszcze raz egzaminy. Zachciało się być weterynarzem ;)