No bo w sumie czasem przychodzi taki dzień kiedy zasiadam przed kompem i albo z tego powodu iż mi sie bardzo nudzi, albo jak dzisiaj mam taką potrzebę pisze tu i wylewam po części co myśle, czuje, przekazuje za pomoca słów swój nastrój..itd. Dzisiaj po prostu chciałabym powiedzieć tyle, że byłam na najlepszym wyjeździe swojego życia. To są najlepsze wakacje w moim życiu. Jeśli wróce tam za rok, to albo będe tam siedzieć sama i żyć najlepszymi wspomnianiami, które mimo wszystko bolą, albo wspominać będziemy RAZEM. I mimo wszystko wybieram opcje drugą. Zaczęło się dość 'niefartownie' od pierwszego Malibu spędzonego na plazy w deszczu, nie tylko kropel spadający z nieba, ale tez łez. Później 13 lipca. Później kolejne dni, które upływały w niemiłosiernym tempie. Najlepiej wspominam moment, gdy w czwórke siedzielismy na schodach. Tak, to jedna z lepszych chwil tam. I jeszcze jak byliśmy razem na kiepskiej komedii romantycznej i paliliśmy cygaro. ;) Wiesz, że jesteśmy patologiczni ? A teraz wróciliśmy i to są jedne z gorszych dni tych wakacji. Dwa dni kłótni, niewyspania z powodu braku Ciebie, dwa cholerne dni, których nie chce pamiętać. Wszystko tu musi wrócić do normy, wszystko musi być tak jak wcześniej. Kurde, tylko niewiem, czy zdajesz sobie sprawę, ze mimo tego wszystkiego jestem tak cholernie szczęśliwa jak nigdy.. I wiesz..że niewiem co by sie teraz musiało stać.. (...) Nie pozostaje mi nic innego tylko podziękować ;) :* [zwłaszcza za te kebaby o 1 w nocy na plazy, zamiast baunsów w malibu] ^^ : *
Piosenek nie dodaje, bo zrobi to za mnie Julka zapewne ^^ :* Tobie też dziękuje, za jedną z większych szyder obozu :D
..ii Dżastinie, za najlepszy kubełek z kfc, którego nigdy nie sprobuje ^^ Wariat z Ciebie jakich mało :D ;*
<3