Zbyt duży haust powietrza wzięłam dziś do płuc, zbyt wiele złych emocji się we mnie nakumulowało.
Być może to moja wina! Zamiast się postarać, dać coś z siebie, nieustannie się nad sobą użalam. Może piwinnam się zmienić? Tak, jednak permanentnie zadaję sobie pytanie: dlaczego to wciąż JA muszę się dla kogoś zmieniać?! Czy taką, jaka jestem nie zasługuję na szczęście? Odrobinę miłości i zrozumienia..
Zastanawiam się jak to jest z tymi ludźmi. Czy ci, którzy uważają się za moich znajomych/przyjaciół, faktycznie nimi są? Czy tylko przez wzgląd na to co było, potrafią patrzeć mi jeszcze w oczy. "to co było", a co było? Z perspektywy czasu widzę, że nic wiążącego i być może dlatego JA, w ich towarzystwie teraz, czuję się obco.
Tak naprawdę, wszyscy bezustannie czegoś ode mnie oczekują, nie chcą dać z siebie nic za darmo, a ja mam już dosyć udowadniania wam czegoś wkółko! Chcę być po prostu sobą, nie wiedziałam, że to takie trudne..
Mama non stop powtarza mi, że życie weryfikuje i wynagradza..
Ja już chyba przestałam wierzyć w ten lepszy czas.
Jak zwykle ze swoimi problemami zostaję sama..
Podoba mi się to zdjęcie, mówiłam już?
Zrobiła JUST !