" Pracy nie ma, bo po to kończę studia,
by jak analfabeta, tylko siedzieć i się wkurwiać.
Życie zbyt krótkie, by płakać nad sobą;
mówi to ksiądz proboszcz i jest klasę obok.
Idę w świat, nie chcę znać tej bandy partaczy,
co nie jest w stanie zapewnić mi w mieście pracy.
Los się powtarza, woźna czy tragarz..
Cztery stówy na miesiąc, ziom, to nie pomaga.
Co jest durnie? Bezrobocie spada, głąby?,
bo wszyscy młodzi dawno skumali, gdzie jest Londyn.
Mam dwadzieścia sześć lat, dwadzieścia sześć was widzę.
Tydzień w tydzień i jakoś chujowo wam idzie.
Zdobywać wiedzę, doświadczenie.
Palcami złapać szczęście;
Więcej nie chcę,
tylko daj mi pracę w moim mieście! "
O.S.T.R.