photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 GRUDNIA 2013

Rozdział 35.

-Dzień dobry, nazywam się Anna Kaczmarek, miałam sie zgłosić na komisariat.
-Tak, proszę za mną - powiedział jedne z policjantów.
-Proszę mi powiedzieć co się stało.
-Pani rodzina miała wypadek samochodowy.
Gdy to usłyszałam, nogi sie pode mną ugięły. Wiedziałam, że za tym telefonem nie może się kryć nic dobrego.
-W którym są szpitalu? Co z nimi? - dopytywałam.
Miałam łzy w oczach. Bałam się o nich. Już chciałam ich wszystkich zobaczyć. Policjant podał mi adres szpitala i własnie miałam wychodzić, gdy mnie zatrzymał.
-Proszę jeszcze chwilę poczekać. Chodzi o to, że... że pięcioro z osób jadących samochodem zginęło na miejscu.
Co???
-Ale jaa... jak to?
-W auto prowadzone przez pana Tomasza Kaczmarek wjechał tir... - policjant mówił więcej szczegółów wypadku, ale do mnie to nie docierało, usłyszałam tylko jak dodał - Nie mieli szansy uciec.
Boże dlaczego to mnie to spotyka? Dlaczego zawsze ja? Dopiero co straciłam babcię, prawie straciłam chłopaka, a teraz jeszcze oni??
-Nie to nie może być prawda. To z pewnością jakaś pomyłka - mówiłam przez łzy.
-Przykro mi.
-Kto przeżył? - chciałam się dowiedzieć, kto z najbliższych mi jeszcze został.
-Pani Magdalena Kaczmarek, Nina Martinez i Magdalena Nowik trafiły w stanie krytycznym do szpitala. Niestety tylko pani Magdalena i nowo narodzone dziecko pani Martinez przeżyli.
Magdalena? Bałam się zapytać, która z nich przeżyła, moja mama, czy ciocia. Już prawie nic nie widziałam przez lecące łzy, ale wiedziałam, że muszę zapytać.
-Przeżyła Magdalena Kaczmarek, czy Nowik?
Oczekiwanie na odpowiedź, mimo, że trwało krótko, dla mnie było całą wiecznością.
-Pani Kaczmarek.
W pewnym sensie kamień spadł mi z serca. Moja mama. Była to jedyna pozytywna wiadomość w tym wszystkim. Policjant powiedział, że musze jeszcze odebrać rzeczy, które były w samochodzie, ale mogę to zrobić trochę później. Teraz zamówioną przez policjanta taksówką jadę do szpitala. Muszę zobaczyć co się dzieje z mamą i moim bratankiem. Cała drogę płakałam, nie umiałam się na niczym skupić. W przeciągu tygodnia straciłam prawie wszystkie bliskie mi osoby. W szpitalu odnalazłam lekarza, który zajmował się moja mamą. Powiedział, że na razie znajduje się ona w śpiączce i najbliższe godziny zadecydują, czy przeżyje. Jednak był on dobrej myśli. Potem skierował mnie do pielęgniarki, która musiała mi zadać kilka pytań odnoście mojego bratanka
-Rodzice to Nina Martinez i Filip Kaczmarek tak?
-Zgadza się.
-A czy zna pani imię dziecka?
-Alex... Alex Filip Kaczmarek.

Podczas pobytu w Polsce Nina wyjawiła mi jak planują nazwać sowjego synka. Tak bardzo się cieszyła i oboje nie mogli się doczekać kiedyon się urodzi. A teraz? Teraz ich nie ma. Tak po prostu. Od siebie dodałam drugie imię dla chłopca. Zrobiłam to ku czci mojego brata, a jego ojca. Pielęgniarka podała mi jakąś kopertę. Było na niej napisane, trochę niestarannym pismem, 'dla Alexa w dniu jego osiemnastych urodzin'. Kobieta yjaśniłam mi, że to list, która Nina napisała przed śmiercią. W tym momencie zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

Minął miesiąc
Dwa tygodnie temu mama się obudziła, niestety cały czas jeszcze jest w szpitalu. Gdy dowiedziała się o wypadku była kompletnie załamana. Obiecałam jej, ze gdy tylko opuści szpital zabiorę ją na cmentarz, gdzie wszyscy są pochowani. Ja w tych trudnych chwilach miałam przy sobie przyjaciół. Marc, Cristian i Lorena przez kilka pierwszych dni nie odstępowali mnie na krok. Bali się, ze mogę sobie coś zrobić. Jaj jednak nigdy nie miałam takich myśli. Wiedziałam, że jestem potrzebana dla mamy i Alexa. Także Julka z Dawidem przyjechali na pogrzeby i na jakiś czas się u mnie zatrzymali. Którego dnia rozmawiałam z mamą na temat małego. Powiedziała, że nie czuje się na siłach, by się nim zajmować. Cały czas była zrozpaczona. Podjęłam decyzję, że to ja wezmę go pod swoją opiekę. Nie mogłam go przecież oddać do domu dziecka. W momencie ukończenia osiemnastu lat adoptuję go, żeby zostać jego prawnym opiekunem. Kilka dni temu poinformowałam o tym Marca. Chciałabym stworzyć z nim rodzinę, żeby mały mógł się wychować z normalnych warunkach. Chłopak poprosił mnie o czas do namysłu. Właściwie od momentu naszej rozmowy się nie odzywał, więc sądziłam, że to dla niego zbyt wiele. Ale to nic mam mamę i jakoś sobie poradzimy. Dzisiaj idę z Loreną na ostatni ligowy mecz Barcy. Mimo wielu ciężkich rozgrywek są już pewnym liderem. Na stadionie zjawiłyśmy się chwilę, przed rozpoczęciem spotkanie. Miałyśmy specjalne miejsca dla najbliższych. Obok nas stały dwa wózki ze śpiącymi Carlotą i Alexem. W około 70 minucie meczu dzieci zaczęły płakać i Lorena zaproponowała, że pójdzie je przewinąć. Chciałam jej pomóc, ale powiedziała, że sobie poradzi. Wróciła chwile przed końcem spotkania, dlatego od razu udałyśmy się na dół. Po ostatnim gwizdku weszłyśmy na murawę razem z innymi dziewczynami lub żonami piłkarzy oraz ich dziećmi. Mnie tu nie powinno być, ale Lorena mówiła, ze beze mnie będzie się czuła samotna, więc jej uległam. Po chwili podeszli do nas Crisitian i Marc. Mój chłopak od razu do mnie podszedł.
-Cieszę się, że Cię widzę  uśmiechnął się i podszedł do wózka, z którego wyjął Alexa.
Gdy podszedł z nim do mnie zorientowałam się, że mały ma na sobie strój Barcy. Ale ja go przecież w to nie ubierałam... No tak to musi być sprawka Loreny. Odwróciłam się do niej i posłałam jej uśmiech. Ale chwila... Spojrzałam na tył koszulki chłopca. Widniał tam nadruk: Alex Bartra.
-Marc czy to znaczy, że...? - chłopak nie dał mi dokończyć.
-Tak kochanie  pocałowałam go  A teraz przepraszam, ale idę się pochwalić naszym synem.
Nie potrafię wyrazić słowami tego, jak szczęśliwa byłam w tym momencie.

 


Miałam dodać wczesniej,ale byłam zbyt leniwa :D

No a jutro wielki dzień i ostatni rozdział :)

Mam już pewne pomysłu co do następnej części, teraz tylko muszę zabrać sie za pisanie ;)

Czytajcie i komentujcie, żebym miała motywację do dalszej pracy :3

Komentarze

~sdfgh kiedy ostatni rozdział ?? ;c
29/12/2013 22:51:21
sportstories Niedługo się pojawi, niestety mam małe problemy z komputerem.
29/12/2013 22:56:28

smileforyoubaby jenyyyyyyy, kocham. :3
29/12/2013 20:28:43
sportstories Cieszę się, że Ci sie podoba :)
Ale powiedz kiedy u Ciebie ciąg dalszy? ;)
29/12/2013 20:41:08
smileforyoubaby powiem Ci, że za momencik. jeszcze muszę muzykę znaleźć i gotowe :3
29/12/2013 20:45:44

agmana jak słodko :)
29/12/2013 13:55:52
dreamstories o boże jak mogłaś uśmiercić ich wszystkich ! :O Nie zmienia to faktu, że i tak uwielbiam to opowiadanie :)
29/12/2013 0:16:56
sportstories I tak początkowo chciałam uśmiercić wszystkich bez wyjątku, ale ostatecznie dwójkę oszczędziłam :D
Cieszę się, że Ci się podoba mimo wszystko :)
29/12/2013 9:23:52

mrsbartra Popłakałam się ... Cudowny rozdział ;)
28/12/2013 23:23:20
sportstories Miło mi, że wzruszyło Cię moje opowiadanie :)
I dziękuję za opinię ;3
28/12/2013 23:25:56

Junior iloveharrypotter Cud miód i malina ;3 świetna część ;*
28/12/2013 23:13:56
sportstories Ojej dziękuję :)
28/12/2013 23:24:48

~kasia smutno troszeczkę, ale przynajmniej oni są razem ;*
28/12/2013 23:02:40
sportstories Wiem, jestem okrutna, ale w mojej głowie zrodził się taki pomysł i już nie mogłam wymyślić innego zakończenia ;)
28/12/2013 23:08:37