"To wstyd, żeby dziewczyna w Twoim wieku tak o siebie nie dbała"- słowa Kuby, kiedy zapytałam go, czy jest ze mnie dumny, że nie zjadłam dzisiaj nic słodkiego.
"Ty naprawdę aż tyle ważysz?! <śmiech>" - Paulina kiedy była dzisiaj u mnie i zobaczyła karteczkę, na której zapisuję codziennie ile ważę i moje ćwiczenia. Ona od kilku lat nie przekracza 55 kg przy moim wzroście.
"Gagi, ta bluzka była kiedyś dla Ciebie luźna." - Mama, kiedy zobaczyła mnie dzisiaj rano, kiedy już się ubrałam i wyszłam z pokoju.
"Ty nie jesteś głodna, to łakomstwo" -Mama, kiedy zobaczyła, że zjadłam banana bo byłam naprawdę głodna.
"Sama jesteś gruba, a mnie pouczasz" - Mama, kiedy odradziłam jej kupienie tabletek na odchudzanie przez internet, strata kasy.
Pękłam i się popłakałam.
I co z tego, że nie zjadłam dzisiaj nic słodkiego? Że starałam się jeść konkretne posiłki? Że ważę 0,7kg mniej niż 6 dni temu i dzięki których dziś rano byłam naprawdę szczęśliwa i miałam ochotę do dalszego działania? Że zrobiłam:
Lepiej jest mnie dobić, bo po co wspierać. Nawet nie mogę wam o tym powiedzieć, bo od razu mnie wyśmiejecie, że znowu próbuję. Co z tego, że staram się ćwiczyć, skoro matka i tak ciągle mówi, że siedzę tylko na dupie przed komputerem i wpierdalam. Ale kupiła mi dziś tabliczkę czekolady i chipsy na pół z Laurą. Chipsy dałam Lambowi, a tabliczkę dam jutro w szkole dziewczynom. Nie chce słodyczy.
Tylko tutaj, na blogu mogę szukać jakiegoś wsparcia, bo w domu go kurwa mać nie mam.