Dialog
Na szarym kościelisku,
Zdruzgotanych ponurych myśli,
Buduję nową rzeczywistość.
Spoglądam wyzywająco w górę,
Pytam odważnie: co dalej?
- Wejdź na schody do Nieba.
Idź i nie patrz za siebię.
- Zbyt wąska i kręta droga,
Znowu będzie pod górkę,
Aż brakuje rymów,
I głoski się nie składają.
Pozamienane wyrazy,
Brak odpowiednich słów,
Głucha pustka w głowie,
Słychać szum w cichym głosie.
Wszędzie jakieś zakłócenia.
Zabierz sobie moją złość,
I wyprowadź Słońce z zagrody,
Niech pięknie zaświeci,
Góra zaśpiewa,
I zatańczymy razem w deszczu.