+
Takie tam. Jak zwykle.
+
Szedł sobie, jak to miał w zwyczaju. Lubił chodzić, chociaż wielu wolało samochody, rowery albo autobusy. Ale On lubił chodzić, wiec chodził, a momentami kroczył. Kroczenie to nie byłe szysz, trzeba było się do tego przykładać. Lekko podciągnąć prawą nogę w kolanie, wyrzucić przed siebie i nie tyle co postawić, ale tąpnąć nią w podłoże, jednocześnie szurając lewą noga przed podniesieniem. Więc szedł sobie, momentami idąc a czasem krocząc. Scenerią jego pogodnej przechadzki był bliżej nieokreślony most, z którym mógłby się identyfikować każdy most w bliżej nieokreślonym kraju.
Kroczył więc, patrząc w zamyśleniu na płynąca w dole rzekę. Od czasu do czasu coś gwizdnął, wykrzywił twarz, machnął rekami i kroczył dalej. Myślami był daleko.
- Przepraszam ? - głos rozległ się nieoczekiwanie. Odwrócił się.
Była to kobieta. Był kiepski w relacjach z płcią piękną. Speszony poszurał jeszcze chwilkę nogą, przystanął.
- Ekhm. Słucham ?
- Nie mogę przeoczyć faktu, ze wyjątkowo dostojnie Pan kroczy. - jej szeroki, pełny uśmiech złapał go za serce i nie chciał puścić. Nie wiedząc jak zareagować, speszył się jeszcze bardziej. Setki myśli przebiegły przez głowę, dyktując możliwe scenariusze postępowania. Wybrał najbardziej oklepany - nie był w tym dobry.
Szur, szur.
- Ładna pogoda. E. No nie ?
Tąp.
Kobieta nadal się uśmiechała. Kroczący zdziwiony szarpnął krótka bródkę.
- Może pokroczymy razem? - zaproponowała.
Nie zdążył nawet pomyśleć, gdy jego zdradzieckie usta wypaliły:
- Tak, chętnie. Dawno już nie kroczyłem w towarzystwie.
- Ludzie nie wiedzą jak kroczyć odpowiednio. Zwykle po prostu chodzą. - kobieta uniosła lekko prawą brew, co nadało jej twarzy wyrazu uprzejmie zdziwionego lemura - Nie doceniają kroczenia. Ale pan ładnie kroczy.
Pokiwał niepewnie głowa, zrobił krok do przodu, podciągnął kolano. Kobieta zrobiła dokładnie to samo, niemal czytając jego myśli. Więcej nawet! Wprowadziła twórczy, pełen improwizacji szur-tup i lekki wymach biodrem. Serce zaczęło bić szybciej.
- Jak ma Pani na imię ? Ja jestem Krzysztof Kroczek. - nadal kroczył, a Kobieta dzielnie nadążała, momentami wyprzedzając. Mimowolnie zwrócił uwagę na dobrze zarysowany profil i gładkie włosy opadające na ramiona, rozwiewane przez lekkie podmuchy wiatru.
- Moje imię? Oh, jest to imię wyjątkowe i powszechne.
Kroczyli przez chwile w ciszy. On kroczył niespokojnie.
- Wyjątkowe i powszechne?
Tąpnął, szurnął.
Szurnęła, tąpnęła.
- Tak. Bo widzi pan, dla każdego człowieka który je słyszy jest powszechne, bo dużo jest takich imion. Ale dla jednego będzie ono wyjątkowe. - jej kroki przybrały na sile. Tupnięcia i szurnięcia, z początku niezbyt zgrane z Jego, teraz dźwięczały identycznie.
Zatrzymał się, westchnął.
Tupnął.
- Pani idealnie ze mną kroczy. Krok w krok, dokładnie jak ja. Nie śpieszy się pani, nie jest pani zbyt wolna. Idealnie. Dlaczego ?
- To pan idealnie ze mną kroczy. To nie ja zgrałam się z panem, ale pan ze mną. - spojrzała. Spojrzał.
Zerknął.
Kroczyli razem jeszcze długo, trochę nieśmiało ale stanowczo. Szurnięcia odpowiadały na szury, a ciche tąpki na klapnięcia. Echo odbijało ich kroki od metalowych spojeń mostu, wzmacniając coraz to głośniejsze i pewniejsze stąpy. W końcu nie wytrzymał.
- Kocham panią, pani Krocząca. - zacisnął mocno pięści a jego Krok przybrał na sile. Ona drgnęła lekko.
- Kocham pani Krok. Kocham wymach pani biodra. Kocham oczy, które tak jak moje patrza tylko na to, co same mogą dostrzec a nie to, co widzi każdy. Kocham dźwięk który pani tworzy pani szur i tąp. Kocham pewność, z jaką zgina pani kolana. Kocham lekki dyg, który poprzedza uderzenie pięty w podłoże.
Westchnęła i chciała odpowiedzieć, jednak nie dał jej możliwości. Jego Krok nagle się urwał, zaś stopa lekko nakryła jej stopę. Stanęli.
- Pani imię ?
Powiedziała.
Było wyjątkowe.
+
Takie tam.
+
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24