Nie, serio. Dziewczyny. Powiedźcie, że mi. Ile razy można oglądać ten cholerny 'Zmierzch' ?! Primo, aktorzy są płytcy jak diabli, a ich bezbarwność i brak umiejetności bije na łeb nawet Dr. Lubicza z 'Klanu'. Secundo, historyjka jest naiwna, nudna i bardziej wydumana niż shit który łaskawie stworzyła pani Rice ( Fuck you, Lestat! ). Tercio, oparte to to jest na emostory dla emo nastolatek z emo-niezrozumiana-pannicą w roli głównej ( nie, absolutnie nie mam nic do Emo ). Jak już ktoś jakimś cudem przełknie to łatajstwo to pozostaje nam jeszcze orgazmatyczne podniecanie sie Mr. Pattisonem, muzyką z filmu, plakatami z filmu, dialogami z filmu, biletami z kina (które sie kupiło żeby iść na film), opakowaniem po popcornie z filmu, piracką kopia filmu oraz różnymi wersjami okładek książki. 'Twilight' - the greatest shit since 'The Sorrows of Young Werther'. Get real, ppl.
Bez obrazy dla fanów.
+
Skoro już jestem po drobnej recenzji, sądzę, że czas napisać co tam u mnie. Ano nic. Kupiłem nowego Pratchetta.
+
I nowy film.
+
I nowy śrubokręt. Zawsze się może przydać.
+
I nowy krawat.
+
Jestem też po studniówce. Zarówno mojej, jak i LMKowskiej. Bardzo pogodnie było. No.
+