photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 17 CZERWCA 2014

Wystarczająco dobry

WAŻNE UWAGI PRZED EWENTUALNĄ LEKTURĄ:

NIE czytaj tego, jeśli:

-> masz dzisiaj zły dzień i nie chcesz, aby okazał się jeszcze gorszy

-> masz dzisiaj dobry dzień i nie chcesz go sobie w żaden sposób zepsuć

-> brak ci wiary we własne możliwości (możliwe jedynie pogorszenie, bez ewnetualnej poprawy)

-> nie lubiesz marudzenia, narzekania i demotywacji - ten tekst zdecydoanie zaiwera wszystkie te składniki

 

Uwagi ogólne:

Zawiera duże ilości marudzenia, braku wiary w siebie. Silnie depresyjny. Może powodować stany zwatpienia w siebie i smutku. Najlepiej: nie stosować w żadnej ilości. Unikać.

 

 

Musiałam wyzbyć się nadmiaru emocji, których wciąż jest zdecydowanie zbyt dużo. Osobista uwaga: naprawdę lepiej tego nie czytajcie. Po prostu popatrzecie sobie na zdjęcie wyżej, uśmiechnijcie się i naciśnijcie ten krzyżyk w góryny, prawym roku (lewym dla uzytkownikow systemu Mac). Macie moje słowo, będzie dla was lepiej. Dla mnie też, bo upublicznie swoje emocje i porażki (co jak widać, wyjątkowo maschostycznie lubię robić) i wszyscy będziemy mogli rozejść się zadowoleni!
Ale sredecznie zapraszam was, gdy pojawi się tutaj coś pogodniejszego (np. moj fanfick o gorącym romansie  z Johnyy Deppem czy coś). Buziaki! 


PS: Wstęp jest dłuższy niż tekst! Moje literackie osiągnięcie! 

PS2: I o wiele zabawniejszy (tzn. tekst w ogóle nie jest zabawny)! Zmykac z tego fotobloga!!!!

 

 

 

 

 

 

Trudno przyrównać do czegokolwiek powolną śmierć wiary w samego siebie.

 

Pierwsza myśl, która przychodzi mi na myśl, to spotkanie z ogromną, rozpędzoną ciężarówką, która pędzi na ciebie z pełną prędkością. Czas zwalnia, stajesz się gwałtownie świadom każdego ze swoich ruchów. I to z okrutną wiedzą, że to ostatnie z twoich ruchów. Serce bije jakby wolniej, próbując wstrzymać czas. Ale ciężarówka w rzeczywistości nie zwalnia, czas nie staje. Czujesz, jak stopniowo nogi robią się coraz bardziej miękkie, a zaciśnięcie kciuków w odważnym geście jest coraz trudniejsze. Wszystko nagle wydaje się wysiłkiem ponad miarę, każda, choćby najdrobniejsza czynność, traci znaczenie.

 

Ciężarówka pędzi, a ty stoisz na środku i brutalnie dochodzi do ciebie niepodważalny fakt - już nic nie możesz zrobić.

 

Życie nagle staje ci przed oczami. Każda z chwil, gdy wydawało ci się, że chcieć to móc. Kiedy zdawało się, że choćby nie wiadomo jak ciężko było, ty dasz radę. A jeżeli raz się nie uda, to dasz z siebie jeszcze więcej, spróbujesz jeszcze raz. Że gdy upadniesz, to się podniesiesz. Że gdy dojrzysz kłodę na swojej drodze zbyt wysoką, by przeskoczyć i zbyt szeroką, by obejść, wykopiesz podziemne wyjście. Że gdy zamkną drzwi, otworzysz okno.

Bo przecież z każdej sytuacji jest jakieś wyjście.

 

Ale nagle pojawiają się sytuację, z których nie ma wyjścia. Nagle są ludzie, którzy we wszystkim wyprzedzają cię nie o metr, lecz o pięćdziesiąt. A gdy próbujesz ich gonić, to jak próba bieg po piachu - zapadasz się jedynie coraz głębiej.

Starasz się jeszcze chwytać resztek myślenia, które miałeś kiedyś - w czasie, który teraz wydaje się odległy o wieki. W czasie, gdy słońce świeciło jakby inaczej, a uśmiech był prostszy. Nagle pojmujesz, że życie jest o wiele trudniejsze niż ci się wydaje. Że twoja siła we własne możliwości, którą budowałeś przed lata na bezpiecznym poboczu, jest nic nie warta na głównej autostradzie. I nieważne jak mocno byś się starał, to czasami po prostu za mało.

Nagle rozumiesz, że nie chodzi nawet o to, że nie zawsze możesz być najlepszy czasem nawet nie możesz być wystraczająco dobry.

 

I właśnie wtedy, gdy pojmujesz znaczenie "bycia niewystarczającym", uderza w ciebie ciężarówka.

 

To wtedy umiera jakakolwiek wiara w siebie. Gdy dajesz z siebie wszystko, więcej niż kiedykolwiek. Gdy podnosisz się raz za razem, gdy starasz się wciąż mocniej i bardziej, a jednak, mimo wszystkich prób, znoszonych niepowodzeń i kolejnych potknięć, to wciąż za mało. Wciąż czegoś ci brakuje. Rośnie lista niekończących się wad, ograniczeń i wymogów nie do spełnienia.  Właśnie wtedy coś pęka.

 

Najpierw powoli. To ten pierwszy szok, gdy uderza ciężarówka. Nie wierzysz, że to może dotyczyć ciebie. Nie wierzysz, że to może naprawdę się dziać. Ze coś się kończy. Jakaś część ciebie umiera.

 

Następnie występuje faza zaprzeczenia. Leżysz wtedy na ulicy, zachowując resztki świadomości. Nie widzisz ilości wyrządzonych krzywd, nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak źle wygląda sytuacja. Próbujesz się podnieść. Spróbować jeszcze raz. Wciąż masz nadzieję. Bo przecież ona umiera ostatnia, czyż nie? Żyje w tobie ta iskierka, że dasz radę, że postarasz się jeszcze mocniej i może się uda.

 

A potem nagle dostrzegasz kałużę krwi wokół siebie. Słyszysz krzyk ludzi wokół, migające światła karetki, rozmiar ciężarówki, która cię uderzyła i pojmujesz najbardziej brutalną z prawd nie dasz już rady. Nie tym razem. Nie udało się. Twoje "chcieć" nagle znajduje się lata świetlne od "móc" i nie potrafisz ich połączyć. Twój świat się wali. Nie jesteś w stanie nawet panikować. Nie jesteś w stanie zrobić nic. Zwyczajnie spoglądasz ponownie na litry czerwonej krwi, opierasz głowę o chłodny beton i zamykasz oczy. Nie możesz już nic zrobić. Zrobiłeś wszystko, co mogłeś. Uczyłeś się pilnie na poboczu, słuchałeś każdej ze wskazówek. Poświęciłeś dni i godzin, jednak w ostatecznym rozrachunku to okazało się nic niewarte. Trafiasz na życiową ścianę, której nie jesteś w stanie przebić. Nie jesteś wystarczająco dobry, by to zrobić.

 

I wtedy wiara po prostu umiera. To nie jest śmierć ostateczna. To nie jest droga bez możliwości wskrzeszenia. Jednak już zawsze zostanie ta rysa, to zadrapanie i ta uciążliwa myśl - choć raz w życiu okazałeś się niewystarczająco dobry. Nikt i nic nie jest już w stanie tego zmienić. Żadne słowa pocieszenia czy motywacji. Nawet krzyk, rozczarowanie czy nadzieja innych nie mają już znaczenia. Twoja ciężarówka uderzyła w ciebie na tej autostradzie i nawet jeśli uratowany, już zawsze będziesz bał się wchodząc na jezdnię. Strach nie odejdzie i nie zniknie. Zamieszka z tobą na dobre. Bo byłeś niewystarczająco dobry.

 

Moja ciężarówka właśnie mnie rozjechała. I niebo z perspektywy poziomej wygląda dziś niezwykle pięknie... Zostanę tu jeszcze przed chwilę, dobrze?

 

 

 

Informacje o speroo


Inni zdjęcia: 136. atanaLas chasienkaMiłego milionvoicesinmysoul;) damianmafiaHomar suchy1906Tosia się bawi lilialudwik:) dorcia2700jest tu kto? xangelika98xzaczniemy grzecznie :P xangelika98xCiężki tydzień juliettka79