Zdjęcia z niedzielnego treningu. Tak wiem ogrom błędów ale musicie nam wybaczyć, dopiero sie uczymy, ale powiem wam że zaczynam mnie się to podobać :)
Niedzielny trening:
To był dla Nas jeden z cięższych dnia no, nie zawsze jest łatwo. Ogólnie całą jazdę koń był do przodu, rozkojarzony może przez to że od czwartku do niedzieli nie był jeżdżony, ale nie po jego stronie leży wina. Milan nie jest koniem typu aniołek i kiedyś kilka razy porządnie mnie wywiózł. Wtedy ratowałam się wodzami, człowiek w panice nie jest świadomy tego co robi. A teraz na myśl o wywiezieniu usztywniam ciało, koniu wyrywa do przodu nie potrafimy się zrównoważyć a ja zawieszam się na wodzy w tym tkwi cały problem brak świadomości własnego ciała, myśl kolejnego wyrwania sprawia że mam brak zaufania do swojego dosiadu i samej Siebie. Koło się zamyka i toczy. Trochę się poszarpaliśmy razem. Na koniec poskakaliśmy trochę i wtedy zaczęliśmy się ze sobą komunikować nie byłam tak spięta jak na początku a koniu też odstąpił. Wnioski wyciągnęłam wiem nad czym pracować, przynajmniej 2x w tygodniu dosiadówka na lonży.
A teraz leże w łóżku i zabieram się za projekt z chowu i hodowli J Przecież drób się sam nie napisze :D Konie na dworze słonko wyszło ale jest okropny wiatr&
Miłego popołudnia