17 dni zamieniło się w 40 co z jednej strony mnie cieszy bo nie widzę końca moich wakacji,
a z drugiej ubolewam nad brakiem dolarów, które po Łomży przeciekły między palcami :o
były niemcy, niekończące się wintermelanże, Erfurt, zagubione owieczki, shoping i tropica <3,
był kręcący się prosiak, rowerek, najebane szwaby i christmas faja hahaha :D potem był tygodniowy
janusz z aktywnym wypoczynkiem, bąbelkami w głowie, wikingiem z Dirtidajaną (NOOOOŁ),
ostravą na spontanie, mistrzem mistrzów kierownicy, wormsami i Kutasami... :D
a tak poza tym to jestem szczęściarą :)