Jakieś dziwne stare foty. Tak, nie mam co dodawać
Ponieważ mi się ostatnio nie chciało pisać to teraz w skrócie:
-niedziela - dzikie upalanie na ląży na pasie bez wodzy (ćwiczymy dosiad!) na zmiane z Agatką, której odpadały nogi bo była w krótkich spodenkach i tak jej tym metale po nogach... no
-poniedziałek- yyyyyyy co ja robiłam w poniedziałek? no więc, chyba Agatka do mnie wbiła bladym świtem koło 9 bo nie miała co z sobą zrobić. Potem do Rząski, ona wsiadła, a ja się włóczyłam po Rząsce. A potem do Agatki na noc z Wiki i Werą. Beto-Werą.
-wtorek- najgorszy dzień mojego życia. Bo sen jest dla słabych. O 8 rano gdzieś tam do tego gościa z tymi końmi, pani Magda na nas tak podejrzliwie patrzyła bo się tak trochę zataczałyśmy jakbysmy były na kacu no ale cóz, potem do Rząski. Wsiadłam, ale ponieważ przysypiałam, a głowa i brzuch mnie tak bolały że ledwo trzymałam pion, to no, za dobrze nie było >< A potem znowu na noc do Agatki. I popołudniowa drzemka :p
-środa- hehehe nie byłam na koniach. A nie, jednak troche byłam xD Wbiłam do Talki do Rząski i wsiadłam na chwile na oklep. A Ares zaliczył kąpiel błotną w czrnym rowie, bo on chce być czarnym psem ><
- czwartek- trening skokowy. Było źle, ale mogło być gorzej .xD Jeździliśmy parkury i za cholere nie mogłam ogarnąć tych wszystkich zakrętów i co chwile jechałam w złą stronę. A Bonanza się szarpała jak pojebana, leciała do przodu tak że nie mogłam jej zatrzymać (nigdy więcej próbek musli sportowego ><) i jeszcze nam za cholere nie pasowało, bo albo sie wybijałyśmy 5 metrów przed przeszkodą, albo zaraz pod ><
Oł gad, ale sie kurde rozpisałam, nie wiem czy to ktoś przeczyta xD