Życie jest niesprawiedliwe...
Ciągle zabiera nam coś ważnego. Odbiera nam najcenniesze rzeczy. Coś na czym nam zależy ... Trudno jest się pogodzić ze śmiercią kogoś ważnego... znów cierpienia powróciły.
Tak sobie rozmyślam ze łzami w oczach jak i na polikach, że on już nie przyjdzie do tego domu, nie utuli mnie do snu, nie pocałuje w czoło i powie "śpij moja gaduło", nie przytuli, nie pocieszy, nic .. że juz nigdy nie poczuję jego dotyku, nie usłysze głosuu .... nic , kompletnie nic. Mam po nim tylko wspomnienia, zdjęcia. Jedyna rzecz jaką mogę zrobić to modlić się za niego albo zapalić znicz na grobie czy położyć kwiatka. Ale to nie to samo co powiedzenie "Kocham Cię " . Już nie porozmawiam z nim .... i tak po czterech latach dotarło do mnie że on juz nie wróci.. że jego nie ma ... Boję się tylko, że zapomnę jego głosu ... że stracę jeszcze kogoś bliskiego. Miałam go tylko 9 lat ... dlaczego Bóg zabrał mi go tak wcześnie .? Dlaczego nie mógł zaczekać ?
Bóg sam wybrał czas.