Czuje ktoś, że mamy nowy rok? Bo ja na przykład nie.
Jak to mawia Rafał: "styczeń zaleje nas gównem". I powoli zalewa.
Mam nowy ulubiony owoc: pomelo. Cytrus, rewelacyjny jak każdy inny, ale zakochałam się w jego gabarytach. Poza tym lepiej brzmi, jak myślę: "zjem jedno pomelo" zamiast "zeżrę kilogram pomarańczy".
Z serii Postanowienia noworoczne: brak. Po cholerę zakładać coś, o czym się z góry wie, że się nie dotrzyma?