W jednek sekundzie potrafię tak szybko intensywnie zacząć myśleć.
Nie pomaga mi to. Nie dziś.
Gdyby była ona.Zawsze lżej mi się z nią spędzało ten dzień, zawsze była obok i przecież czuła to co ja kiedy szła ze mną na grób mamy. Ale poleciała. Wiem że muszę przecież odzwyczajać sie że ona jest zawsze. Muszę się usmaodzielniać.
Babcia schrzaniła. Tak bardzo kurwa schrzaniła tym piciem wczoraj że może gdyby nie to czułabym się lepiej.
Tak trwam w tej nienormalnej sytuacji kolejne dni. I nadal nie wiem co dalej, nie mam pojęcia jak wyrwać sie z tego wszystkiego.
Była 18nastka, była impreza, był dzień z Nim. Była Ola na tydzień z kokardką na głowie niespodziewanie wchodząca do mieszkania Ani. Była.Był likier , ale chyba babcia przjęła ten prezent wczoraj.
I tak kurwa nie nawidze tego dnia, bo jakby nie było jest źle, jest przykro jest dopbijająco. Jakby nie było nie umiem nie myśleć.
Nawet nie potrafię zebrać się na cemntarz.. nie chce jechać tam sama. Nie chce jechać z kimś. Paradoksalnie tylko Ona byłaby mi dobrym towrzyszem.