(zdjęcie Valentiny Kallias, bardzo dobrej fotografki, jednak pozwoliłam je sobie zapożyczyć)
Zawsze gardziłam blogami, czy - tym bardziej - photoblogami. Nie wiedzieć ki czort skusił mnie do założenia tego diabelstwa. Wiem przecież, że nikt nie będzie czytał moich przemyśleń, czy innych takich. Może to skutek tego, że spora ilość moich znajomych działa w tej społeczności, a może serial Awkward i przemyślenia Jenny Hamillton na jej blogu "Invisible Girl" i nagle zapragnęłam sama czegoś takiego? Znalezienia wreszcie miejsca, gdzie będę mogła się podzielić pisaniną, która nigdzie indziej nie pasuje?
Oby. A tym czasem jestem somebody that I used to know...