Czy to już?
Czy to już?
Czy to teraz?
Zaliczyłam bez większych problemów (no, chyba że mowa o egzystencjalnych!) pierwszy rok studiów, nie wiedząc nawet, kiedy ten czas tak szybko zleciał. Po godzinie słodkiego nic-nierobienia w domu stwierdziłam, że to cholernie dziwne, że nie muszę się uczyć.
Ostatni egzamin (i doktorek) tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jestem cudowna i genialna, co wiele waaaażnych, mądrych osób sugerowało mi wcześniej (nie, żebym się wymądrzała). Ej, i polubiłam średniowiecze!
Aż się wierzyć nie chce w nietrwałość świata tego i przemijalność jednostek czasowych, Panie Janie i Panie Mikołaju!