Całkiem optymistyczne zdjęcie, do całkiem nieoptymistycznego posta... Chyba pierwszy raz mam tak, że przez szkołę zapominam o rzeczach najważniejszych.. Myślę tylko co, na kiedy i ile tego ma być.. Biegam od jednej książki do drugiej, albo w poszukiwaniu zeszytu. W głowie mam rozpisany grafik na następne dwa tygodnie, który uwzględnia jedynie kolejne rzeczy do zaliczenia, bądź też ewentualne poprawy. Przydałby się detoks, pożądny! Nie chciałbym się przejmować aż tak, chciałabym mieć olew na większość rzeczy, jak niektórzy. Może im też nie jest łatwo, może oni się miotają pomiędzy zaliczeniami semestru, ale kurwa, mają chociaż czas na coś niezwiązanego ze szkołą. Nie zaprzeczam, że ja takowego nie posiadam, ale 3 do 4 dni w tygodniu, z czego 3 to sobota, niedziela (połowa, bo przecież zaraz poniedziałek) i piątek, mnie nie zadowalają. Czekam już tylko na wakacje, magiczny plastik w portfelu - myślę tu o prawku - jakiś samochód, pole namiotowe, namiot i nas. Nie odliczam, bo jak się odlicza to trwa to wszystko milion razy dłużej.
Użytkownik softhands
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.