kończy mi się czas, nie przemyślałam ani razu, pod jak wieloma względami i chyba troszeczkę za bardzo to bagatelizuję
ale wszyscy zawsze mówią, że lepiej przyjmować stan rzeczy, nieważne jaki, ale zawsze na zimno
wprostproporcjonalnie do bagataelizowania wskazówek zegara na zewnątrz, przerażona tym tykaniem jestem w środku
to jest jedyne miejsce, w którym pozwalałam sobie zawsze na wszystkie myśli
ale powoli i to będzie trzeba opuścić, choć tak naprawdę nie wiem, gdzie jest granica, której się nie przekracza
szkoda, kiedyś bardzo je lubiłam
no cóż.