yyy, Rury!
tak oto zjawiam się w ostatni wieczór urlopu
podsumowując go najbardziej pozytywnym zdjęciem, jakie mamy z jachtów
smutno mi było wracać, smutno mi jest myśleć, że jeśli uda mi się to kiedyś powtórzyć, to dopiero za rok (;
drugi tydzień upłynął pod znakiem chorowanka, nowej dziary (tak, w końcu skończyłam rękę!) i wczorajszego MateriaFestu
nie byłam nawet świadoma, jak tęskniłam za byciem z G. na koncercie i późniejszym przegadywaniem nocy do piątej
dziękuję za, jak zawsze, najlepsze towarzystwo ;*
klikam w te klawisze z łóżka, które nie stoi w moim pokoju i jest mi z tym... nie źle, ale... niekomfortowo?
nie tak to wszystko miało wyglądać, ale lato się obraziło i już chyba nie powróci w tym roku
miałam nadzieję, że uniknę przenoszenia się tutaj, żeby się za chwilę znów przenosić, ale cóż zrobić
choć nie powiem, psychiczne czuję się nieco lżej z tym, że nie jestem w pustym domu sama jak palec
chyba już mi było zbyt wiele tylko i wyłącznie mojego towarzystwa
wyłączę wieczne czuwanie
co do rzeczy, na których temat miałam zamiar się rozpisać, standardowo tak, żeby nie było wiadomo, o co chodzi...
przeczytałam ostatnio linijkę tekstu, która zapadła mi w pamięć
"Skoro fascynacja jest tak łatwa, to czemu jest tak trudna?"
zdecydowanie chciałabym znać odpowiedź
bo skoro jest to tak łatwe, że czas i miejsce nie mają żadnego znaczenia
bo skoro jest to tak łatwe, że przypadkowość zdarzeń może do niej prowadzić
to czemu jest tak trudne, że "skutków" tego przy mnie nie ma?
jakbym zawsze patrzyła nie w tę stronę
straciłam z głowy większość myśli, które miałam do napisania w tym temacie
chyba wciąż jeszcze za dużo w nich chaosu
od jutra powrót do biura
od jutra powrót do rzeczywistości
cały dzień głównie to zajmuje mi głowę
mam wrażenie, że nie dźwignęłam się psychcznie wystarczająco
ale cóż, jak zawsze, byle przetrwać
https://www.youtube.com/watch?v=QTIkudYT3mg